Siedzisz
przed palącym się kominkiem, tępo wpatrując się w żarzystą czerwień palącego
się ognia. Bierzesz kilka głębszych oddechów , upijając kolejny łyk słodkawej
cieczy. Wzrokiem wodzisz po niedostrzegalnym zza masywnej warstwy śniegu,
krajobrazu austriackiej wioski. Krzywisz się, podnosząc z chłodnej
podłogi. Błądzisz po długości
niewielkiego saloniku, z irytacją spoglądając na spokojnego bruneta. Nie
uśmiecha Ci się zbytnio spędzenie z Nim i obcą kobietą noc. Opadasz bezwładnie
na fotel, wsłuchując się w pojedyncze słowa wypowiadane przez towarzysząca Ci
dwójkę. Wiedziałaś. Czułaś, że ten weekend będzie kompletną porażką. Jak
dotychczas, wcale się nie pomyliłaś. Upijasz kolejny łyk kakała, wpatrując się
w fotografie ulokowane na mahoniowych meblach. Uśmiechasz się na widok
szczęśliwej rodziny. To słodkie. Przynajmniej dla Ciebie. To piękny dowód
oddanej miłości, móc mieć wokół siebie, nie tylko w sercu swoich najbliższych
tych co są, jak również tych, których już nie ma.
-Zbliża
się noc. Chodźcie, pokarzę Wam, gdzie będziecie spać.
Fakt.
Za oknem robiło się coraz ciemniej. Uśmiechasz się przyjaźnie do kobiety,
odstawiając puste naczynie na drewnianym stoliczku. Podnosisz się z miejsca,
kierując się tuż za Nią, po kilku stopniowych schodach. Opierasz się o framugę
drzwi, spoglądając jak Kobieta przygotowuje Ci miejsce do spania.
-Potrzebujecie
dwóch kołder czy jedna wystarczy?
Pyta,
na co Ty kręcisz pośpiesznie głową, stając tuż przy Niej.
-Jak
dla Mnie , to jednak kołdra jest wystarczająca.
Mówisz,
układając delikatny materiał prześcieradła na łóżku.
-A
Stefan, chyba nie będzie spał bez niczego?
Zaśmiała
się, sięgając do jednej z szaf. Wybuchasz śmiechem, czym zwracasz na siebie Jej
zaskoczone spojrzenie.
-Pani
myśli, że Ja i On…hahaha to nie tak. Jesteśmy zwykłymi znajomymi.
Wzruszasz
ramionami, na co Ona uśmiecha się ciepło.
-Ale
tak czy siak , Kochana musisz przenocować biednego chłopaka, ponieważ nie mam
innego wolnego pokoju, a kanapa w salonie nie jest zbytnio wygodna.
Wzdychasz
ciężko.
-Jak
mus, to mus.
~*~
-Radzę
trzymać Ci się od Mnie z daleka!
Rzucasz
z przekąsem, układając się wygodnie na poduszce. Przymykasz delikatnie powieki,
ale wtedy odczuwasz jak materac ugina się pod dodatkowym ciężarem. Otwierasz
jedno oko dostrzegając jak sylwetka Krafta układa się plecami do Ciebie.
Uśmiechasz się, zamykając powieki. Nie potrafisz jednak zasnąć. Z jednej strony
nieobliczane zachowanie bruneta i pozorny spokój, a z drugiej tykający zegar,
który doprowadza Cię do istnej irytacji. Układasz się na plecach, ze złością
uderzając dłońmi o łóżko.
-Nie
wierć się!
Mówi
zaspanym głosem, poprawiając się na boku. Wywracasz oczami, delikatnie się
nachylając nad chłopakiem.
-Śpisz?
Pytasz
cicho tuż nad Jego uchem. Chłopak nerwowo poruszasz się przez moment, kręcąc przecząco
głową .Przewraca się na bok, na co Ty bezwładnie opadasz na łóżko.
-Rodzice
pewnie się martwią.
Mówisz
szeptem, nerwowo bawiąc się skrawkiem koszuli. Twój telefon nie potrafi
odnaleźć zasięgu wśród tego zgiełku śniegowej burzy. Krzywisz się , spoglądając
na Krafta. Chłopak uśmiecha się do Ciebie, ziewając.
-Rozwalę
za chwilę ten zegarek.
Syczysz
przez zaciśnięte wargi, słysząc nieznośne ćwierkanie. Zaciskasz uszy,
wyskakując spod kołdry. Zabierasz krzesło, starając się odnaleźć miejsce
baterii.
-Seksownie
Ci w tej koszuli.
Słyszysz
zachrypnięty głos chłopaka. Krzywisz się, naciągając materiał jak najmocniej
się da.
-Już
dobrze, nie denerwuj się tak. Chciałem być po prostu miły.
Wzdycha,
wzruszając bezwładnie ramionami. Wywracasz teatralnie oczami, odrzucając parę baterii na stół.
-To
lepiej przestań takim być, bo to Ci wcale nie wychodzi.
Warczysz,
naciągając na swoją głowę ciepły materiał kołdry. Drżysz delikatnie, przez
chwilową zamianę temperatur. Słyszysz cichy i tłumiony śmiech chłopaka, ale
starasz się Go ignorować. Lekceważysz każde z Jego ruchów i irytujących
zaczepek.
-Dasz
już spokój.! Chcę spać!
Rzucasz
i bezwładnie uderzasz w czubek głowy chłopaka. Jęczysz cicho z bólu,
rozmasowując dłonią obolałe miejsce.
-Idiota.
No zwyczajny idiota.
Syczysz
przez zęby , czując pulsujący ból głowy .Chłopak całkowicie Cię zaskakuje.
Przysiada przy Tobie, otulając swoimi dłońmi ,twoje policzki. Błądzisz
zdenerwowanym i pytającym spojrzeniem po Jego wyrazie twarzy, ale On tylko
dmucha jednym chlustem powietrza w twoje obolałe czoło. Przymykasz powieki,
czując przyjemne ciepło i intensywny zapach mięty. Układasz swoje drżące dłonie
na Jego ramionach, delikatnie od siebie odpychając.
-Ingrid,
proszę nie odtrącaj Mnie.
Wyszeptuje,
a Ty podnosisz spojrzenie, wbijając je w Jego ciemne tęczówki. Już nie
dostrzegasz w nich tej cholernej pewności siebie i egoizmu, a…uczucie?
Ciepło? Kręcisz bezwładnie głową. Ludzie
się nie zmieniają. Nigdy nagle czy pod wpływem chwili. On Cię oszukuje.
Słyszałaś Jego rozmowę przez telefon. Ma dziewczynę. Nie wiesz dlaczego w
sklepie ta informacja tak mocno Cię poruszyła, przecież marzyłaś, aby On wkońcu
znikł z twojego życia. A to było co do tego idealnym pretekstem i powodem.
Drżysz delikatnie, czując jak Jego wargi muskają twój policzek.
Idiotka. Idiotka. Idiotka.
Być
może, ale Jego ciepło, ono odbiera Ci w jakimś sensie zdolność racjonalnego
myślenia. Uśmiechasz się blado, poddając pieszczocie. Wiesz, że jutro i po
powrocie do domu będziesz tego żałować, ale dzisiaj tego pragniesz bardziej niż
czegokolwiek w całym swoim życiu.
~*~
-Wiem,
że nie jestem idealny, ale te słowa…on są szczere. Zależy Mi na Tobie , Ingrid.
W jakimś sensie Mi zależy…
Szepczesz,
zaskakując sam siebie sensem wypowiadanych słów. Wpatrujesz się w Jej twarzy.
Idealną skórę. Zielone tęczówki, od których nie potrafisz odwrócić wzroku.
Wargi, których smak pragniesz zaznać ponownie. Tak jak wtedy po Jej domem.
Wszystko jest szczere. Nie interesuje Cię już ten chory zakład czy nawet
Marisa, która czeka na Ciebie, wierząc, że jest tą jedyną.
-Nienawidzę
Cię, Kraft.
Szepcze,
na co Ty uśmiechasz się blado. Jesteś idiotą i dupkiem, wiesz o tym idealnie.
Ale od kąt pamiętasz takim byłeś. Bezwzględnym i bez uczuciowym egoistą, który
nie widział niczego, prócz czubka własnego nosa.
Czujesz
jak wyrywa się z twojego uścisku. Wywracasz oczami, przeczesując dłonią włosy.
-Nie
wierzę Ci!
Wzrusza
bezwładnie ramionami, układając się wygodnie na fotelu.
-Nie
waż się nawet tutaj podchodzić!
Rzuca
ze złością, odwracając się do Ciebie plecami. Zaciśniętą pięścią uderzasz o
materac łóżka. Nawet przed samym sobą stałeś się tchórzem i straciłeś swoją
męską dumę. Układasz się na łóżku, modląc się o jutrzejszy dzień.
Już
samego rana wybudzasz się jako pierwszy. Zza oknem na szczęście panuje spokój.
Wzdychasz ciężko, zakładając koszulkę. Przystajesz przy śpiącej Ingrid, uśmiechając
się łagodnie. Zabierasz z łóżko jeszcze jeden koc, okrywając Ją nim. Nachylasz
się nad Nią, ale nie decydujesz na żaden krok. Zagryzasz dolną wargę,
opuszczając pokój.
~*~
Nareszcie
jesteś w domu. We własnym pokoju i własnym łóżku. Bez obaw, że niespodziewany
gość do Ciebie dołączy. Uśmiechasz się łagodnie, wtulając swój policzek w
poduszkę. Nie uśmiecha Ci się jutrzejsze wczesne wstanie i pójście do szkoły.
Kolejne godziny spędzone w towarzystwie chłopaka, jakbyście się wcale nie
znali. Zagryzasz wargę, spoglądając zamglonym spojrzeniem przez okno. Starasz
się odszukać za nim powód twojej bezsenności.
-Ingrid!
Ingrid!
Otwierasz
mozolnie zaspane powieki, dostrzegając zamazany obraz swojej rodzicielki. Krzywisz
się, z niechęcią opuszczając ciepłą kołdrę.
-Wstawaj
dziecko!
Rzuca
w twoim kierunku, opuszczając twoją sypialnię. Wzdychasz ciężko, kierując się w
stronę szafy. Odszukujesz pierwsze lepsze rzeczy, zamykając się na długi czas w
łazience. Powolnie rozczesujesz swoje włosy przed lustrem, splatając je w
niedbały warkocz. Uśmiechasz się do swojego odbicia, zabierając swoją torbę,
opuszczasz pokój. Zbiegasz pośpiesznie po schodach, przelotnie konsumując
śniadanie.
-Spóźnię
się. ! Na razie, kocham Was!
Wykrzykujesz
, zatrzaskując za sobą drzwi od domu. Pośpiesznie kierujesz się w stronę
szkoły, dostrzegając już z oddali zniecierpliwioną sylwetkę swojej
przyjaciółki.
-No
w końcu…
Uśmiechasz
się, witając z Nią buziakiem w policzek.
-Wybacz,
ale dzisiaj nie miałam sił na wczesne wstanie.
Wzruszasz ramionami, przemierzając z przyjaciółką dziedziniec
szkoły. Nawet dźwięk dzwonka nie zmusza Was do przyspieszenia kroku.
Od autorki:
Siódemeczka już. Jak ten czas leci. Szczerze
to przed feriami to sama za bardzo nie wiem jak się nazywam. Po woli nadrabiam
zaległości u Was, mam nadzieje, że zdążę, jeśli nie to obiecuję to zrobić w
ferie :) Na zawody musimy niestety poczekać do jutra :(
Buziaki
;*
Hmmm mam mętlik w głowie. On jest taki taki słodki, ojj a bardzo uwielbiam Krrafta wiec tutaj jakoś mi jego zachowanie nie przeszkadza. Ale nie wiadomo co on w sobie dusi, bo chce ją zdobyć a z drugiej strony jest ten zakład.A ona taka bezbronna ale i uparta. Para wybuchowa! Podoba mi się. Buziaki:)
OdpowiedzUsuńteż masz ferie za tydzien? ja tak samo już o niczym innym nie jestem w stanie myśleć ;p
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Ingrid w końcu ulegnie Kraftowi, no bo skoro tym razem już nie zależy mu na zakładzie tylko na niej to sprawa wygląda zupełnie inaczej i widać że sie chłopak męczy, ale z drugiej strony to że taka jest pewnie jeszcze bardziej go do niej ciągnie, bo jeszcze żadna mu się nie opierała.
baaardzo mi się podoba ta ich mieszanka charakterów :)
pozdrawiam i życzę znośnego ostatniego tygodnia przed feriami :* haha
a tak z ciekawości w której klasie jesteś? :)
Kraft jest taki słodki, ale nie wiadomo co tak naprawdę chce zrobić , bo z jednej strony Ingrid mu się podoba i chce ją zdobyć, ale z drugiej strony jest też ten cholerny zakład. Pozdrawiam i do następnego:)
OdpowiedzUsuńP.S. Życzę znośnego ostatniego tygodnia przed feriami ;)
Stefan się zakochał i zrobił z siebie idiotę... Przegra zakład, został znienawidzony przez Ingrid, nie umie przyznać się przed Marisą, że jej nie chce... Ehh oanie Kraft, musisz się ogarnąć!!! ,To wyznanie miłości jakoś zbyt nie brzmiało przekonywująco... Dobrze, że udało im się chociaż wrócić do domu :) Czekam, aż rozwiniesz akcję w szkole ;) Pozdrawiam ;**
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :)
OdpowiedzUsuńKraft się zakochał :D
Czekam z niecierpliwością na następny!
Pozdrawiam ;*
Kochana, kolejne cudeńko w Twoi wykonaniu! ♥
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej zaczynam się zakochiwać w Twojej twórczości. ♥
Niebywałe jak cudowne charaktery potrafisz nadać różnym postaciom. ♥
No to załatwiłaś naszych bohaterów. Burza śnieżna, wspólnie spędzona noc... no i teraz właśnie nasuwa mi się pytanie. Czy Stefan rzeczywiście poczuł coś do Ingrid? Jeśli tak, to jestem w siódmym niebie. Nie oszukiwałby chyba przecież samego siebie, prawda?
Chciałabym, żeby Ingrid się w końcu przełamała. Ale Ty o tym wiesz i nie muszę powtarzać w kółko czego bym chciała. ;)
Genialny rozdział. Ciekawi mnie, co wydarzy się w szkole. ^^
Czekam na więcej. :*
Buziaki :*
Krafcik powoli człowieczeje :) Ta scena w łóżku normalnie mnie powaliła :D Świetne, naprawdę :)
OdpowiedzUsuńMoże po tym wspólnym wyjeździe oni zaczną się wreszcie do siebie przyznawać w szkole? Liczę, że tak :)
Weny życzę i pozdrawiam :)
spóźniona, jak zawsze...
OdpowiedzUsuńo matko, Kraft nam szaleje :)
tykanie zegara potrafi człowieka wkurzyć, coś o tym wiem -.-'
rozdział świetny, czekam na kolejny.
pozdrawiam, buźka :*
dużo weny!
Czyżby Kraft się zmieniał? Czy go w końcu trafiło uczucie? W każdym bądź razie Ingrid musi być ostrożna, takim jak on nie można ufać.
OdpowiedzUsuń(absurdalne-wartosci.blogspot.com)
Sama nie wiem, co mam sądzić o zachowaniu Stefana. Być może powoli się zmienia. Zmienia swoje nastawienie do ludzi i do Ingrid. Budzi się w nim jakieś uczucie do dziewczyny, ale jak na razie nie jest w stanie tego określić. Może się zakochuje? Nie jest taki jak na początku, to fakt. Ale z drugiej strony nie chce mi się wierzyć, że tak szybko wyzbył się tamtego zachowania ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Ingrid zachowa resztki rozumu i nie ulegnie mu do końca ;)
Pozdrawiam ;*
Nie rozumiem tego faceta... po prostu nie rozumiem. Zakochuje się, cudownie! Miłość to piękne uczucie, ale Kraft zaczyna nie od tej strony co trzeba! Może tak zacząć od szczerości? No tak, ale wtedy by to było zbyt prosto ^^"
OdpowiedzUsuńA racjonalną powstawę Ingrid pochwalam. Nie można dać się zwariować! ;D
Weny, weny, weny życzę, bo styl pisania masz świetny ;3 (Dlaczego wszyscy piszą lepiej ode mnie? *rozkminę życia czas zacząć*)
Gdybyś miała chwilkę zapraszam do siebie: ski-jumping-universe-by-british-lady.blogspot.com (zaproszenie możesz przyjąć lub odrzucić, ja i tak tu będę zaglądać ;3)
Mam nadzieję, że Stefan się opamięta i wkrótce wyzna Ingrid całą prawdę..
OdpowiedzUsuńNie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału:)
Pozdrawiam :*
Jakbyś miała chwilkę to wbij, będzie mi bardzo miło:)
http://be-my-second-angel.blogspot.com
Dopiero wczoraj znalazłam to opowiadanie i już je pokochałam a zwłaszcza mego kochanego Krafcika, który jest boski
OdpowiedzUsuń