środa, 25 lutego 2015

rozdział dwunasty ; On od zawsze był moim największym szczęściem i przekleństwem.


Nerwowo poruszasz się po niewielkiej powierzchni pokoju , spoglądając pustym spojrzeniem na odbicie własnego ciała, które maluje się na gładkiej powierzchni lustra. Wzrok twój ucieka do widoku roztaczającego się zza oknem.  Norwegia. Twoja Norwegia. Uśmiechasz się delikatnie, zaciskając swoje dłonie coraz szczelnie wokół swojego przed ramienia.  Marszczysz delikatnie brwi, spoglądając na swojego laptopa. Przysiadasz przy nim, podnosząc delikatnie Jego klapę .Uśmiechasz się na widok znajomej twarzy na ekranie.
-Wkońcu!
Słyszysz ciepły głos chłopaka, układając się wygodnie w fotelu.
-Ciebie również miło widzieć.
Rzucasz ze śmiechem, przeczesując dłonią włosy. Nigdy nie sądziłaś, że ten chłopak stanie się jednym z twoich przyjaciół. Osobą godną twojego zaufania. Uśmiechasz się do swoich myśli, powracając po chwili do rzeczywistości.
-Mówiłeś coś?
Pytasz cicho, upijając łyk chłodnej herbaty. Brunet przygląda Ci się uważnie, przytakując głową.
-Pytałem kiedy wracasz?
Wzruszasz ramionami.
-Tego to raczej Nikt nie wie.
Z zamyśleniem wpatrujesz się przed siebie, słysząc ciche westchniecie z drugiej strony monitora. Uśmiechasz się łagodnie, powracając do jedno stronnego monologu Stefana.
Ciche pukanie, wybudza Cię z zamyślenia, na co automatycznie żegnasz się z Kraftem. Zamykasz delikatnie laptopa , kierując się do drzwi.
-Moment.
Mówisz nieco głośniej, przekręcając klucz w drzwiach. Naciskasz łagodnie na klamkę, dostrzegając przed sobą Johanna. Uśmiechasz się do Niego delikatnie, przepuszczając w drzwiach.  
-Przeszkodziłem?
Pyta cicho, wskazując kiwnięciem głowy na twój komputer , poprzez dźwięk zakończonej rozmowy, który echem rozniósł się po twoim pokoju. Podnosisz wzrok pośpiesznie z urządzenia, kręcąc głową.
-Lepiej powiedz Mi co Cię do Mnie sprowadza?
Zaczynasz cicho, zajmując miejsce naprzeciw Niego. Wpatrujesz się w chłopaka z zaciekawieniem, przełykając z trudem ślinę. Po ostatnim zapaleniu płuc wciąż pozostają blade smugi na twoim zdrowiu. Odkaszlujesz, zwracając tym samym na siebie uwagę chłopaka.
-Chciałem Cię po prostu odwiedzić, spytać jak się czujesz…
Mówi słabym głosem, uśmiechając się do Ciebie blado. Przytakujesz bezwładnie głową, zaciskając nerwowo dłonie.
-Miło.
Odpowiadasz, podnosząc się z miejsca. Kierujesz się do łóżka, opadając na miękki materiał materaca. Otulasz bardzo szczelnie niewielką poduszkę, wtulając w nią swoje policzki.
-Chciałem też się pożegnać. Wyjeżdżam na zgrupowanie, jak wrócę to pewnie Ty będziesz już w Austrii.
Przytakujesz głową, niemo wpatrując się w Johanna. Dopiero dziś wracają do Ciebie wspomnienia. Chwile, w których dwójka nastolatków pragnęła zabawić się w miłość. Na początku wszystko układało się idealnie. Ty i On, razem, zakochani. Jednak żadne z Was nie brało pod uwagę tego, że coś może się wydarzyć. Że może przytrafić Wam się coś, co odbierze to szczęście pozostawiając tylko smutek i ból.
-Będę się zbierał.
Mówi słabym głosem, na co podnosisz się z miejsca, łapiąc chłopaka za skrawek bluzy. Zagryzasz dolny płatek wargi, a chłopak przygląda Ci się bacznie.
-Nie odchodź. Zostań, proszę.
Szepczesz , a On skina głową, opadając na miejsce obok Ciebie. Niepewnie zbliżasz się do Niego, wtulając Jego wysportowane ciało. Chłopak gładzi delikatnie twoje plecy, powodując  drżenie całego ciała. Uśmiechasz się blado, delikatnie rozpinając jedne z guzików Jego koszuli. Johann przygląda Ci się uważnie, ale nie powstrzymuje, a Ty sama nie potrafisz odnaleźć się w tym co robisz.

~*~

Dźwięk dzwonka.
Podnosisz ociężałe powieki, starając się po omacku odnaleźć swoją komórkę, która nawet na moment nie przestaje dawać o sobie znaku. Melancholijny  głos Jasmine odbija się bezwładnie od ścian pokoju , powodując coraz bardziej narastając w  Tobie niebezpiecznie irytację. Krzywisz się, wkońcu odnajdując swój telefon.
-Słucham.
Rzucasz słabo, przeczesując dłonią włosy. Podciągasz się delikatnie na łokciach, otulając swoje ciało coraz szczelniej, pościelą.
-Kochanie, jak się masz Boże, powinnam Cię dziewczyno zabić.!
Słyszysz cieniutki krzyk Sophie, na co automatycznie odsuwasz od swojego ucha słuchawkę. Dopiero teraz również dostrzegasz to, że jesteś całkowicie sama. Nawet głośny krzyk twojej przyjaciółki nie pozwala uciec uwagą od nagłej samotności i braku obecności chłopaka.
-Odzwonię do Ciebie później. 

            Rzucasz, naciskając czerwoną słuchawkę, nie czekając nawet na pożegnanie ze strony dziewczyny. Odrzucasz swoją komórkę od siebie, sięgając po niewielką karteczkę, na której widnieje twoje imię. Imię, które echem odbija się Jego głosem w twoich myślach i sercu. Tak. Nigdy chyba, naprawdę nie przestałaś Go kochać. Krzywisz się , sięgając po skrawek papieru, lustrując Go delikatnie zaszklonym wzrokiem.


Ingrid…
To nie powinno się stać. Wiem, że te słowa mogą Cię zranić, ale chyba tylko to potrafię robić. Ranić Cię , chodź tak naprawdę Cię kocham. Chyba zawsze tak pozostanie, wkońcu połączyło Nas coś pięknego, mimo, że bardzo kruchego. Dziecko. Jego już nie ma, ale pamięć i przeszłość zawsze pozostaną…
Co do dzisiejszego wydarzenia, In…Ja nie jestem sam. Mam dziewczynę. Wiem, że to niczego nie zmienia, bo to się po prostu stało, ale wiedz, że zawsze będziesz dla Mnie ważna. Zawsze…
Johann.

Bezwładna łza spływa po twoim policzku, ale nie masz nawet siły, na to, żeby ją zetrzeć. Zaciskasz dłoń w szczelną pięść , odrzucając kawałek kartki w kąt pokoju. Dobrze wiedziałaś, że powrót do Norwegii nie będzie wnosiło do twojego życia nic dobrego. Nie pomyliłaś się. Opadasz na poduszkę, cicho łkając. Nie wiesz dlaczego ból i łzy zawsze Cię doganiają. Nie wiesz dlaczego obserwują Cię, gdy chociaż na moment zapominasz i czujesz się szczęśliwą. Ocierasz łzy, podnosząc się z miejsca. Zarzucasz pościel, zakładając na nagie ciało wczorajszy t-shirt, pośpiesznie sięgając po walizkę, do której wrzucasz każdą z rzeczy należącej  do twojej garderoby i higieny. Łzy całkowicie przysłaniają Ci widok na otaczającą Cię rzeczywistość. Oblizujesz wargi, zapinając zamek torby, odstawiając ją pod drzwi. Zabierasz z łóżka ubrania, kierując się do łazienki. Szybki prysznic. Łzy, które mieszają się z ciepło wodą.

~*~

Po kilkugodzinnej podróży jesteś już na płycie austriackiego lotniska. Uśmiechasz się blado, odbierając swój bagaż. Cieszysz się, że już jesteś na miejscu. Nie masz ochoty na szybki powrót do domu, więc bez celu plątasz się pośród uliczkami miasta.
-Ingrid!
Słyszysz za sobą krzyk, na co odwracasz się na pięcie. Nagle przed sobą dostrzegasz wizerunek Sophie, która mocno Cię do siebie przytula. Uśmiechasz się łagodnie, a walizka bezwładnie wysuwa się  z twoich dłoni.
-Musisz Mi opowiedzieć jak było w Norwegii. Może mała kawa i ciacho?
Pyta z entuzjazmem, na co przytakujesz delikatnie głową. Sophie otula Cię ramieniem, kierując się z Tobą w stronę waszej ulubionej kawiarni. Już na wstępie wita Was ciepłe powietrze, przepełnione zapachem różnorakiej kawy i ciasta. Uśmiechasz się, zajmując miejsca na samym końcu. W miejscu, w którym panuje spokój.
-Co podać?
Pyta młoda kobieta, wybudzając tym samym Cię z zamyślenia.
-Po proszę cappuccino i szarlotkę.
Mówisz z uśmiechem, zrzucając z swoich ramion płaszcz.
-Ja to samo.
Dodaje szatynka, nerwowo czekając na to, aż kobieta odejdzie. Widzisz jak mocno dziewczynie przeszkadza spokój, ale Ty musisz zebrać się w sobie. Ułożyć idealnie słowa, w których uwzględnisz wszystkie wydarzenia.
Wzdychasz ciężko, przecierając dłonią twarz.
-Sophie…nie wiesz o wszystkim. Moja życie nigdy nie było idealne. Tak naprawdę nie zmieniłam szkoły z powodu przeprowadzki, ale po prostu wróciłam po indywidualnym toku nauczania.
Mówisz, a dziewczyna spogląda na Ciebie z zaskoczeniem, jednak nie przerywa Ci, dzięki czemu możesz dokończyć swój monolog. Milczysz jednak, gdy w oddali dostrzegasz kelnerkę, która zbliża się w waszym kierunku.
-Oto Wasze zamówienia, smacznego.
Mówi z uśmiechem, odchodząc. Bawisz się przez moment bladą pianką, czując na sobie uważne spojrzenie przyjaciółki.
-Nie miałam łatwego życia, chociaż tak Mi się wydawało. Kochałam Johanna, ale w naszym życiu wydarzyło się coś, co zmieniło naszą dwójkę, bezpowrotnie.
Twój głos załamuje się. Teraz nie tylko z powodu przeszłości, a ostatniego wydarzenia. Oddychasz ciężko, czując piekące uczucie w klatce piersiowej.
-Ingrid. Widzę, jakie jest to dla Ciebie trudne, jeśli nie chcesz…to możemy dokończyć tę rozmowę innym razem.
Mówi, dotykając swoją dłonią delikatnie twojej. Kręcisz jednak głową.
-Jeśli powiedziałam A, musze powiedzieć też B.
-Byłam w ciąży.
Wyrzucasz z siebie na jednym oddechu, czując jak kamień spada z twojego serca. Widzisz zmieszanie malujące się na Jej twarzy. Nie wie co powiedzieć. Uśmiechasz się blado, nerwowo sznurując wargi.
-Masz dzieciątko. To fajnie, to chłopczyk czy dziewczynka?
Pyta z delikatnym uśmiechem, upijając łyk kawy. Zagryzasz wargę, przegryzając kolejny kęs szarlotki.
-Dziewczynka. Miała na imię Kejstri.
Uśmiechasz się do wspomnień małej dziewczynki, która kochałaś trzymać w ramionach.
-Miała?
Pyta cicho, na co kiwasz głową.
-Kjersti…nie żyje. Zmarła rok temu. Chciałam wrócić do Norwegii, bo nie dawało Mi spokoju. Cała przeszłość wróciła. Ehh…a zamiast tego przywlokłam jeszcze więcej problemów.
Wzdychasz ciężko, czując napływające do oczy łzy.
-Masz na myśli Johanna?
Pyta niepewnie, a Ty przytakujesz głową.
-On od zawsze było moim największym szczęściem i przekleństwem.
Szepczesz , wpatrując się pustym spojrzeniem przed siebie.

Od autorki:
Jak ten czas leci. Dzisiaj mamy już dwunasty rozdział, a historia wstępuje na tory, ku końcowi. Kolejne opowiadanie będzie za niedługo już za Mną, jednak na razie nie uciekajmy , aż tak w przyszłość. Mam nadzieje, że podoba Wam się ten rozdział. Buziaki i do napisania.

Zapraszam też na nowy rozdział tutaj : Chłód serca.

6 komentarzy:

  1. Hej :)
    Super rozdział, bardzo mi się podoba. Cieszę się że Ingrid powiedziała Sophie o przeszłości :)
    Buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aj, Johann, człowieku, z tobą to nigdy nic nie wiadomo...
    Zastanawiam się, jak to się skończy. Czy oni wrócą do siebie? Czy Ingrid będzie ze Stefanem?
    Swoją drogą to bardzo mnie ucieszył ten początek z Kraftem w roli głównej :) Nie dość, że się wreszcie pojawił, to jak się okazuje, Ingrid zaczęła go uznawać za przyjaciela :) Oby tak dalej!
    Na nowego bloga zaraz wpadnę :*
    Buziaki <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem.
    Rozdział bardzo dobry , tylko nadal mi się nie podoba to , że usmiercilas ta malutka krucha istotke. Ingrid i Johann poszli do łóżka? Uhuhu. A Stefan się martwi o Ingrid , Sophie też.
    Czekam już na kolejny.
    Buziaki :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. O rzesz kurde... In musi być :') Ciekawe czy powie Kraftowi o prawdziwych powodzie wyjazdu. Czekam na 13 ^~^
    Nicolette
    www.zdradzeni-przez-serce.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Dość niespodziewany rozdział...
    Nie sądziłam, że Ingrid postąpi tak jak postąpi, a Johann na to przystanie. :x Wynika z tego rozdziału, że oni naprawdę się kochają, ale niech nie zapominają o sowim teraźniejszym życiu. Mam tutaj głównie na myśli Johanna. Ma dziewczynę. Jeśli nie ma zamiaru powrócić do tego, co było między nim, a Ingrid, niech zostawi ją w spokoju. Jest krucha. Ma niesamowicie słabą psychikę. Została niemiłosiernie potraktowana przez los. Straciła dziecko! Tak, to była również jego córka, ale wszyscy wiemy, że to matce najtrudniej pogodzić się z faktem, że musi chować swoje dzieciątko... :x Niech więcej nie pojawia się w jej życiu. Niech niknie tak, jak zniknął z jej pokoju. Jestem na niego wściekła. :c
    Co do Sophie :) zareagowała bardzo przeciętnie. Ciekawi mnie to, czy to był szok, że przyjęła to tak spokojnie, czy może jednak wybuchnie jakaś bomba. :)
    No i przede wszystkim, nie mogę się doczekać konfrontacji na linii Stefan - Ingrid. ♥ Uwielbiam ich, no! :)
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział i bardzo przepraszam, że przybywam dopiero teraz. :(
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak zawsze spóźniona, ale miałam na głowie sporo spraw: szkoła, dom i bilet na koncert, także jestem usprawiedliwiona.

    Biedna ta nasza Ingrid. Tyle przykrości ją spotkało do tej pory, a ile jeszcze spotka...? No cóż, takie jest właśnie życie...

    Krótko i zwięźle, bo mam sporo zaległości na Bloggerze :)

    Rozdział wspaniały, czekam na kolejny.

    Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo weny :*

    OdpowiedzUsuń