Jesteś
obojętna. Obojętna na łzy bezwładnie spływające po twoich policzkach. Obojętna
na nagły chłód , który panuje w przestrzennym salonie, drażniąc tym samym
odsłoniętą skórę twoich ramion. Ocierasz wilgną dłonią drżące usta, oddalając
się delikatnie od chłopaka. Widzisz zmartwienie malujące się na Jego twarzy.
Kręcisz głową, podnosząc się z miejsca. Przystajesz przy oknie, zatrzaskując
je. Nie jest Ci łatwo wracać do przeszłości. Do chwil, która już nigdy nie
wrócą, chociaż tak bardzo pragniemy powtórzyć ich bieg. Chociaż po raz ostatni
spotkać się w tym samym miejscu , bez błędów, które było dane nam popełnić
wciągu osiemnastu lat naszego życia. Zagryzasz delikatnie dolny płatek wargi,
powstrzymując się przed całkowitą rozsypką.
-Ingrid…
Zaczyna
słabym głosem, otulając Cię ramieniem. Zrzucasz je delikatnie , wymijając
zaskoczonego Stefana. Z trudem wciągasz do płuc powietrze, zajmując miejsce na
fotelu. Podkurczasz nogi pod sam podbródek, zaciskając powieki. Kołyszesz się
delikatnie w przód i w tył, pomrukując coś niezrozumiałego pod nosem.
-Widzę,
że coś się dzieje…wiem, że nie jest odpowiednią osobą…Boże ile razy Ja to
jeszcze powtórzę? Chciałbym Ci po prostu pomóc…
Wzdycha
nerwowo, spoglądając na Ciebie z przejęciem. Przyznajesz bezwładnie głową, spoglądając
pustym spojrzeniem w Jego tęczówki.
-Masz
rację, nie jesteś do tego odpowiednią osobą. Proszę Cię, wyjdź! Chcę zostać
sama. Zresztą tak, jak przez całe życie.
Mówisz
łamiącym się głosem, wskazując dłonią na drzwi. Chłopak zdezorientowaniem Ci
się przygląda, w ostateczności zgadzając się z twoimi słowami. Pustym
spojrzeniem obserwujesz , jak się podnosi i wychodzi. Sznurujesz wargi, czując
jak po nich spływa słona łza. Dźwięk zamykanych drzwi z przerażającym echem
odbija się w twoich myślach. Ale tego przecież chciałaś!
Podnosisz
się z miejsca, bezwładnie kierując w stronę swojej sypialni. Zatrzaskujesz za
sobą drzwi, czując się coraz gorzej. Układasz się na chłodnej pościeli,
zaciskając swoje dłonie szczelnie wokół brzucha. Czujesz się coraz słabiej.
Gorączka powolnie zaczyna narastać, czym coraz mocniej doprowadza Cię do
słabości. Twój oddech staje się coraz płytszy. Ocierasz dłonią wrzące już
niemal czoło, zamykając ociężałe powieki. Boisz się zasnąć. Boisz się po raz
kolejny dostrzec twarz Johanna i…i waszego dziecka. To przez to, postanowiłaś
wyjechać. Zapomnieć. Odizolować się od bólu i zawody jaki sprawiłaś chłopakowi.
Nie byłaś gotowa na zostanie matką, ale gdy się już z tym pogodziłaś, straciłaś
wszystko. Wszystko rozsypało się jak domek z kart.
Biel szpitalnych sal, co raz mocniej
doprowadza Cię do szału. Łzy bezwładnie spływają po policzkach, a serce rozrywa
się na pół. Widzisz w mroku malującą się sylwetką Johanna. Widzisz , jak mocno
przeżywa wydarzenia związane z ostatnimi dniami.
-Powiedz coś, proszę…
Mówisz słabym, łamiącym się od łez
głosem. Nie stać Cię w obecnej chwili na nic więcej. Jest Ci zbyt głupio. Kiedy
wreszcie pogodziłaś się z rzeczywistością, z tym, że twoje życie się zmieni,
los znów spłatał Tobie i Jemu koszmarnego psikusa. Z grymasem na ustach ,
przewracasz się na bok.
-Muszę już iść…
Szepcze cicho, opuszczając salę.
Krzyczysz, ale On zdaje się już tego nie słyszeć. Płaczesz, ale to zdaje się
być nieodłącznym aspektem ostatnich dni.
Kręcisz
bezwładnie głową, chcąc się jak najszybciej pozbyć bolących wspomnień. Wtedy
podjęłaś decyzje o wyjeździe . Sądziłaś , że tak będzie lepiej. Ty nie będziesz
musiała spoglądać na niewielki nagrobek na jednym z norweskich cmentarzy, a
Jemu oszczędzisz bólu związanego z twoją osoba. Do końca obwiniał Cię za to, że właśnie przez Ciebie , Wasza
córeczka nie żyje. Na samym początku broniłaś się, ale z czasem sama zaczynałaś
w to wierzyć…
Stoisz na jednej z alejek
norweskiego cmentarza tępo wpatrując się w niewielki nagrobek. Zaciskasz
powieki z całych sił, odwracając wzrok. Wzdychasz ciężko, zajmując miejsce na
drewnianej ławeczce. Ocierasz nerwowo dłonie o nogawki spodni.
-Chciałam się pożegnać.
Szepczesz słabo, spoglądając na
granitową płytę.
-Mam nadzieje, że tam na górze jest
Ci lepiej. Że nie cierpisz. Nigdy bym Ci tego nie życzyła, skarbie! Jesteś
najjaśniejszą z gwiazd na niebie, wiesz?
Pytasz cicho, ocierając łzę, która
spływa bezwładnie po twoim policzku. Podnosisz się z miejsca, a głuchy stukot
obcasów, odbija się w twojej głowie. Zaciskasz w swoich dłoniach coraz
szczelniej , bukiet róż. Uśmiechasz się do nich blado, układając na nagrobku.
-Ile w Tobie jest obłudy, Ingrid!
Odwracasz się , dostrzegając za sobą
Johanna. Uśmiechasz się do Niego słabo, z trudem przełykając ślinę. Kręcisz
głową, kiedy sens Jego słów do Ciebie dociera. Tak mocno Jego słowa zadają Ci
ból.
-Nie mów tak…kłamiesz, Mi jest tak
samo ciężko jak Tobie.
Mówisz na jednym wdechu, czując
piekące uczucie w sercu. Ponieważ jego część stara się z niego wydostać.
-Jedyną osobą, która kłamie, to Ty.
Zresztą nie mam ochoty się z Tobą kłócić, ale z tego co widzę to wyjeżdżasz,
może to i lepiej.
Wzrusza ramionami, wymijając Cię. Z
niedowierzaniem się Mu przyglądasz.
-Twoja matka w końcu postawiła na
swoim.
Dodaje, a Ty kręcisz głową,
uciekając. Jak tchórza, ale w obecnej chwili właśnie nim byłaś.
Siedemnaście.
Miałaś wtedy tylko siedemnaście lat, a życie już tak brutalnie Cię
doświadczyło. Pokaszlujesz ciężko, przewracając się na bok. Często obwiniałaś się o wszystko. O Jej
śmierć , o stratę chłopaka, ale z czasem nauczyłaś się z tym żyć. Rok szkolny
spędziłaś na indywidualnym nauczaniu. Nie potrafiłaś się zebrać w sobie.
Psychicznie. Coraz trudniej było Ci spoglądać na własne odbicie w lustrze czy
zasypiać w nocy.
-Ingrid,
już jestem!
Po
domu roznosi się krzyk twojej rodzicielki. Z trudem wciągasz do ust powietrze.
Układasz dłoń na swojej klatce piersiowej, nerwowo przejeżdżając po niej. Ten
ból. Tak silny. Krztusisz się,
przewracając się na plecy.
-Mamo.
Mówisz
z trudem, a później masz już przed oczami ciemność.
~*~
Budzisz
się z dużym bólem głowy i suchością w ustach. Nerwowo poruszasz się na
szpitalnym łóżku, wybudzając tym samym ze snu twoją rodzicielkę.
-Skarbie,
jak się czujesz?
Pyta
cicho, a co Ty nie odpowiadasz. Tępo wpatrujesz się przed siebie, a łzy bezwładnie
spływają po twoich policzkach.
-Chcę
wrócić do Norwegii!
Wychrypujesz
z trudem, nawet na Nią nie spoglądasz. Wiesz, że bije się z własnymi myślami.
Jak bardzo chce Ci tego zabronić, ale wie również, że Cię nie powstrzyma przed
niczym.
-Dobrze…
Mówi,
na co Ty kiwasz bezwładnie głową, układając się wygodnie na niewielkim
materacu. Okrywasz się szczelnie, zamykając oczy.
~*~
Znów
tutaj jesteś. Znów jak rok wcześniej.
Zaciskasz
szczelnie oczy, przykucając przy nagrobku. Układasz na nim swoją dłoń,
zaszklonym wzrokiem lustrując jego całą powierzchnię. Uśmiechasz się blado, z
trudem przełykając ślinę.
-Cześć
, córeczko.
Ostatnie
słowo z trudem przedziera się przez twoje gardło. Krzywisz się, nerwowo sznurując
wargi. Nie wiesz jak masz zebrać w sobie siły i odpowiednie słowa. Wzrokiem błądzisz
pośród nagrobków, oczami pamięci dostrzegając, tę samą scenkę, sprzed roku.
Tyle brutalnych słów. Tak wiele brutalnej prawdy, a Ty co zrobiłaś? Uciekłaś.
Tak po prostu, jak tchórz.
Bierzesz
głęboki oddech, kątem oka spoglądając za siebie.
-Ingrid?
Słyszysz
niepewny głos. Podnosisz się z miejsca, odwracając na pięcie. Uśmiechasz się
blado do chłopaka, ocierając łzy, spływające po policzkach.
-To
znowu Ja.
Mówisz
niemal nie słyszalnym głosem. Wpatrujesz się w chłopaka. Tak wiele się
zmieniło. Widzisz jak mocno dojrzał. Zresztą nie On jedyny. Ty również musiałaś
dorosnąć, zbyt szybko.
Od autorki:
Ten
rozdział jest do niczego. Przepraszam Was bardzo, ale mam nadzieje, że kolejny
będzie lepszy ! Buziaki ;*
A weź tak nawet nie mów! Rozdział jest świetny :) Smutny, to prawda, ale bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, jak to się stało, że ich córeczka zginęła. Pobudzasz wyobraźnię, bo Johann ojcem? Taki młody i dziecko? On jest za słodki, żeby mieć dzieci.
A Ingrid 17 lat? Czyżby błędy młodości?
Mam pustkę w głowie. Pisz szybko, bo bardzo się zaciekawiłam ;)
Przepraszam, że tak bez ładu i składu, ale czuję się jak jeden wielki znak zapytania ;)
Buźki ♡
O Boże !
OdpowiedzUsuńTo Ingrid była w ciąży? o_O
Ale czemu uśmierciłaś tą dziewczynke?
Uhhh. A co ze Stefanem? I co z Ingid i Johannem? No cóż ...
Czekam z niecierpliwością na kolejny, Marta :-)
Świetny rozdział. Mam tylko nadzieję,że nie usmiercisz Ingrid.. Ale ogólnie to świetnie piszesz. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
;*
Słodki Jezu! Ingrid i Johann mieli dziecko! Ona wróciła do Norwegii! Spotkała Johanna! Nie wiem co myśleć, mam pustkę w głowie...
OdpowiedzUsuńProszę, pisz szybko następny rozdział.
Dużoooo weny <3
Kochana, zabiłaś mnie tym rozdziałem! Strasznie mocny, aż ciarki przechodzą po plecach! Nie spodziewałam się tego, że Ingrid ma za sobą taką przeszłość... Utrata Johanna, śmierć córeczki... Nie wyobrażam sobie bólu, jaki wtedy musiała czuć. Jaki nadal czuje... Co się właściwie stało z małą?
OdpowiedzUsuńIngrid postanowiła zmierzyć się z przeszłością i wróciła do Norwegii, na grób córeczki, choć na pewno nie było to dla niej łatwe. Zastanawia mnie jak to wszystko rozegrasz, rozmowę między nimi, dalszą sytuację... Będzie bomba, tego jestem pewna ;)
Pozdrawiam ;*
jejku aż nie wiem co napisać, zaskoczyłaś mnie takim obrotem spraw... Ingrid miała córeczke z Johannem? ;o
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać co się dalej wydarzy, czy dziewczyna powie o tym Kraftowi i wgl jak to dalej się potoczy
duuużo weny! :*
Płaczę... Czy ktoś poratuje mnie chusteczką?
OdpowiedzUsuńWspółczuję Ingrid. Cholera, bo kto by chciał przez coś takiego przejść? Może w przeszłości nie zachowywała tak, jak powinna, ale żałuje...
Nie powiem, że nie jestem zaskoczona takim obrotem spraw... Hm... martwi mnie to, że Ingrid izoluje się od wszystkich. To do niczego dobrego nie prowadzi. Tak... Tylko, że przed kim ma się otworzyć? Przed Kraftem? Jakoś tego nie widzę :/
Buziaki i dużo weny ^^
madafaka... aż nie wiem, co napisać. tysiące myśli mi się teraz kotłuje w głowie.
OdpowiedzUsuńponadto jestem myślami wśród chemii analitycznej (nie ma to jak się uczyć na sprawdzian i czytać rozdziały) także nic kreatywnego nie napiszę, przepraszam.
a wracając jeszcze do rozdziału, to bardzo zaskoczyłaś nas tą historią z dzieckiem Ingrid i Johanna. żadna z nas się tego nie spodziewała. wielki plus dla Ciebie za taki pomysł :)
rozdział świetny, czekam na kolejny.
pozdrawiam serdecznie, buźka :*
dużo weny!
Boże naprawdę.
OdpowiedzUsuńDziecko, tego nie podejrzewałam.
Dobrze to zaplanowalas, no normalnie świetnie.
Powrót, spotkanie co to będzie chce następny ;)
Uwielbiam to !
Kurczę... Nie wiedziałam, że Ingrid mogła mieć tak bolesną przeszłość...
OdpowiedzUsuńJohann przed rokiem zachował się jak potwór. Dlaczego zachował się tak chamsko? Była to ciężka sytuacja dla nich obu, ale jednak Ingrid bądź co bądź była znacznie bardziej przywiązana do dziecka, ponieważ więź wytworzona między dzieckiem, a matką podczas ciąży jest niebywała...
Przykro mi, że Ingrid wróciła do Norwegii... Co ze Stefanem? Przecież on... on się zmienił... :(
Ach, namieszałaś kochana :)
Czekam na więcej ♥
Buziolki :*
Świetnie to rozwinęłaś. Coraz więcej się dzieje, a ja coraz bardziej wczuwam się w tą historię i przywiązuję do bohaterów.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jak to dalej się potoczy. Mam nadzieję, że Ingrid w końcu będzie szczęśliwa.
Buziaki i do następnego :*
Nieźle namieszałaś, ale za to, jak zaintrygowałaś. Wow! Kompletnie zaskoczyło mnie to, że Ingrid miała dziecko z Forfangiem. Jakiś grom z jasnego nieba, naprawdę.
OdpowiedzUsuńTeraz wróciła do Norwegii.. Teraz spotykają się nad grobem własnej córki.. Boże, ależ jestem ciekawa, co się jeszcze stanie!
A co ze Stefanem? Ingrid chyba, a raczej na pewno, wciąż kocha Forfanga. Natomiast Stefan.. Zastanawia mnie ten facet, bo już sama nie wiem, czy mu zależy na Ingrid, czy wciąż się bawi, a dobrze udaje, by uśpić czujność.
Oh Kochana, nie mogę doczekać się następnego, więc pisz szybko!
Pozdrawiam i dużo, dużo weny (do napisania o wiele dłuższego rozdziału) :*