poniedziałek, 16 lutego 2015

rozdział dziesiąty ; chcę wrócić do Norwegii.

Jesteś obojętna. Obojętna na łzy bezwładnie spływające po twoich policzkach. Obojętna na nagły chłód , który panuje w przestrzennym salonie, drażniąc tym samym odsłoniętą skórę twoich ramion. Ocierasz wilgną dłonią drżące usta, oddalając się delikatnie od chłopaka. Widzisz zmartwienie malujące się na Jego twarzy. Kręcisz głową, podnosząc się z miejsca. Przystajesz przy oknie, zatrzaskując je. Nie jest Ci łatwo wracać do przeszłości. Do chwil, która już nigdy nie wrócą, chociaż tak bardzo pragniemy powtórzyć ich bieg. Chociaż po raz ostatni spotkać się w tym samym miejscu , bez błędów, które było dane nam popełnić wciągu osiemnastu lat naszego życia. Zagryzasz delikatnie dolny płatek wargi, powstrzymując się przed całkowitą rozsypką.
-Ingrid…
Zaczyna słabym głosem, otulając Cię ramieniem. Zrzucasz je delikatnie , wymijając zaskoczonego Stefana. Z trudem wciągasz do płuc powietrze, zajmując miejsce na fotelu. Podkurczasz nogi pod sam podbródek, zaciskając powieki. Kołyszesz się delikatnie w przód i w tył, pomrukując coś niezrozumiałego pod nosem.
-Widzę, że coś się dzieje…wiem, że nie jest odpowiednią osobą…Boże ile razy Ja to jeszcze powtórzę? Chciałbym Ci po prostu pomóc…
Wzdycha nerwowo, spoglądając na Ciebie z przejęciem. Przyznajesz bezwładnie głową, spoglądając pustym spojrzeniem w Jego tęczówki.
-Masz rację, nie jesteś do tego odpowiednią osobą. Proszę Cię, wyjdź! Chcę zostać sama. Zresztą tak, jak przez całe życie.
Mówisz łamiącym się głosem, wskazując dłonią na drzwi. Chłopak zdezorientowaniem Ci się przygląda, w ostateczności zgadzając się z twoimi słowami. Pustym spojrzeniem obserwujesz , jak się podnosi i wychodzi. Sznurujesz wargi, czując jak po nich spływa słona łza. Dźwięk zamykanych drzwi z przerażającym echem odbija się w twoich myślach. Ale tego przecież chciałaś!
Podnosisz się z miejsca, bezwładnie kierując w stronę swojej sypialni. Zatrzaskujesz za sobą drzwi, czując się coraz gorzej. Układasz się na chłodnej pościeli, zaciskając swoje dłonie szczelnie wokół brzucha. Czujesz się coraz słabiej. Gorączka powolnie zaczyna narastać, czym coraz mocniej doprowadza Cię do słabości. Twój oddech staje się coraz płytszy. Ocierasz dłonią wrzące już niemal czoło, zamykając ociężałe powieki. Boisz się zasnąć. Boisz się po raz kolejny dostrzec twarz Johanna i…i waszego dziecka. To przez to, postanowiłaś wyjechać. Zapomnieć. Odizolować się od bólu i zawody jaki sprawiłaś chłopakowi. Nie byłaś gotowa na zostanie matką, ale gdy się już z tym pogodziłaś, straciłaś wszystko. Wszystko rozsypało się jak domek z kart.


Biel szpitalnych sal, co raz mocniej doprowadza Cię do szału. Łzy bezwładnie spływają po policzkach, a serce rozrywa się na pół. Widzisz w mroku malującą się sylwetką Johanna. Widzisz , jak mocno przeżywa wydarzenia związane z ostatnimi dniami.
-Powiedz coś, proszę…
Mówisz słabym, łamiącym się od łez głosem. Nie stać Cię w obecnej chwili na nic więcej. Jest Ci zbyt głupio. Kiedy wreszcie pogodziłaś się z rzeczywistością, z tym, że twoje życie się zmieni, los znów spłatał Tobie i Jemu koszmarnego psikusa. Z grymasem na ustach , przewracasz się na bok.
-Muszę już iść…
Szepcze cicho, opuszczając salę. Krzyczysz, ale On zdaje się już tego nie słyszeć. Płaczesz, ale to zdaje się być nieodłącznym aspektem ostatnich dni.


Kręcisz bezwładnie głową, chcąc się jak najszybciej pozbyć bolących wspomnień. Wtedy podjęłaś decyzje o wyjeździe . Sądziłaś , że tak będzie lepiej. Ty nie będziesz musiała spoglądać na niewielki nagrobek na jednym z norweskich cmentarzy, a Jemu oszczędzisz bólu związanego z twoją osoba. Do końca obwiniał Cię  za to, że właśnie przez Ciebie , Wasza córeczka nie żyje. Na samym początku broniłaś się, ale z czasem sama zaczynałaś w to wierzyć…

Stoisz na jednej z alejek norweskiego cmentarza tępo wpatrując się w niewielki nagrobek. Zaciskasz powieki z całych sił, odwracając wzrok. Wzdychasz ciężko, zajmując miejsce na drewnianej ławeczce. Ocierasz nerwowo dłonie o nogawki spodni.
-Chciałam się pożegnać.
Szepczesz słabo, spoglądając na granitową płytę.
-Mam nadzieje, że tam na górze jest Ci lepiej. Że nie cierpisz. Nigdy bym Ci tego nie życzyła, skarbie! Jesteś najjaśniejszą z gwiazd na niebie, wiesz?
Pytasz cicho, ocierając łzę, która spływa bezwładnie po twoim policzku. Podnosisz się z miejsca, a głuchy stukot obcasów, odbija się w twojej głowie. Zaciskasz w swoich dłoniach coraz szczelniej , bukiet róż. Uśmiechasz się do nich blado, układając na nagrobku.
-Ile w Tobie jest obłudy, Ingrid!
Odwracasz się , dostrzegając za sobą Johanna. Uśmiechasz się do Niego słabo, z trudem przełykając ślinę. Kręcisz głową, kiedy sens Jego słów do Ciebie dociera. Tak mocno Jego słowa zadają Ci ból.
-Nie mów tak…kłamiesz, Mi jest tak samo ciężko jak Tobie.
Mówisz na jednym wdechu, czując piekące uczucie w sercu. Ponieważ jego część stara się z niego wydostać.
-Jedyną osobą, która kłamie, to Ty. Zresztą nie mam ochoty się z Tobą kłócić, ale z tego co widzę to wyjeżdżasz, może to i lepiej.
Wzrusza ramionami, wymijając Cię. Z niedowierzaniem się Mu przyglądasz.
-Twoja matka w końcu postawiła na swoim.
Dodaje, a Ty kręcisz głową, uciekając. Jak tchórza, ale w obecnej chwili właśnie nim byłaś.


Siedemnaście. Miałaś wtedy tylko siedemnaście lat, a życie już tak brutalnie Cię doświadczyło. Pokaszlujesz ciężko, przewracając się na bok.  Często obwiniałaś się o wszystko. O Jej śmierć , o stratę chłopaka, ale z czasem nauczyłaś się z tym żyć. Rok szkolny spędziłaś na indywidualnym nauczaniu. Nie potrafiłaś się zebrać w sobie. Psychicznie. Coraz trudniej było Ci spoglądać na własne odbicie w lustrze czy zasypiać w nocy.
-Ingrid, już jestem!
Po domu roznosi się krzyk twojej rodzicielki. Z trudem wciągasz do ust powietrze. Układasz dłoń na swojej klatce piersiowej, nerwowo przejeżdżając po niej. Ten ból. Tak silny. Krztusisz  się, przewracając się na plecy.
-Mamo.
Mówisz z trudem, a później masz już przed oczami ciemność.

~*~

Budzisz się z dużym bólem głowy i suchością w ustach. Nerwowo poruszasz się na szpitalnym łóżku, wybudzając tym samym ze snu twoją rodzicielkę.
-Skarbie, jak się czujesz?
Pyta cicho, a co Ty nie odpowiadasz. Tępo wpatrujesz się przed siebie, a łzy bezwładnie spływają po twoich policzkach.
-Chcę wrócić do Norwegii!
Wychrypujesz z trudem, nawet na Nią nie spoglądasz. Wiesz, że bije się z własnymi myślami. Jak bardzo chce Ci tego zabronić, ale wie również, że Cię nie powstrzyma przed niczym.
-Dobrze…
Mówi, na co Ty kiwasz bezwładnie głową, układając się wygodnie na niewielkim materacu. Okrywasz się szczelnie, zamykając oczy.

~*~

Znów tutaj jesteś. Znów jak rok wcześniej.
Zaciskasz szczelnie oczy, przykucając przy nagrobku. Układasz na nim swoją dłoń, zaszklonym wzrokiem lustrując jego całą powierzchnię. Uśmiechasz się blado, z trudem przełykając ślinę.
-Cześć , córeczko.
Ostatnie słowo z trudem przedziera się przez twoje gardło. Krzywisz się, nerwowo sznurując wargi. Nie wiesz jak masz zebrać w sobie siły i odpowiednie słowa. Wzrokiem błądzisz pośród nagrobków, oczami pamięci dostrzegając, tę samą scenkę, sprzed roku. Tyle brutalnych słów. Tak wiele brutalnej prawdy, a Ty co zrobiłaś? Uciekłaś. Tak po prostu, jak tchórz.
Bierzesz głęboki oddech, kątem oka spoglądając za siebie.
-Ingrid?
Słyszysz niepewny głos. Podnosisz się z miejsca, odwracając na pięcie. Uśmiechasz się blado do chłopaka, ocierając łzy, spływające po policzkach.
-To znowu Ja.
Mówisz niemal nie słyszalnym głosem. Wpatrujesz się w chłopaka. Tak wiele się zmieniło. Widzisz jak mocno dojrzał. Zresztą nie On jedyny. Ty również musiałaś dorosnąć, zbyt szybko.


Od autorki:
Ten rozdział jest do niczego. Przepraszam Was bardzo, ale mam nadzieje, że kolejny będzie lepszy ! Buziaki ;*

12 komentarzy:

  1. A weź tak nawet nie mów! Rozdział jest świetny :) Smutny, to prawda, ale bardzo mi się podoba.
    Jestem ciekawa, jak to się stało, że ich córeczka zginęła. Pobudzasz wyobraźnię, bo Johann ojcem? Taki młody i dziecko? On jest za słodki, żeby mieć dzieci.
    A Ingrid 17 lat? Czyżby błędy młodości?
    Mam pustkę w głowie. Pisz szybko, bo bardzo się zaciekawiłam ;)
    Przepraszam, że tak bez ładu i składu, ale czuję się jak jeden wielki znak zapytania ;)
    Buźki ♡

    OdpowiedzUsuń
  2. O Boże !
    To Ingrid była w ciąży? o_O
    Ale czemu uśmierciłaś tą dziewczynke?
    Uhhh. A co ze Stefanem? I co z Ingid i Johannem? No cóż ...
    Czekam z niecierpliwością na kolejny, Marta :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział. Mam tylko nadzieję,że nie usmiercisz Ingrid.. Ale ogólnie to świetnie piszesz. :)

    Pozdrawiam
    ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Słodki Jezu! Ingrid i Johann mieli dziecko! Ona wróciła do Norwegii! Spotkała Johanna! Nie wiem co myśleć, mam pustkę w głowie...
    Proszę, pisz szybko następny rozdział.
    Dużoooo weny <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochana, zabiłaś mnie tym rozdziałem! Strasznie mocny, aż ciarki przechodzą po plecach! Nie spodziewałam się tego, że Ingrid ma za sobą taką przeszłość... Utrata Johanna, śmierć córeczki... Nie wyobrażam sobie bólu, jaki wtedy musiała czuć. Jaki nadal czuje... Co się właściwie stało z małą?
    Ingrid postanowiła zmierzyć się z przeszłością i wróciła do Norwegii, na grób córeczki, choć na pewno nie było to dla niej łatwe. Zastanawia mnie jak to wszystko rozegrasz, rozmowę między nimi, dalszą sytuację... Będzie bomba, tego jestem pewna ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. jejku aż nie wiem co napisać, zaskoczyłaś mnie takim obrotem spraw... Ingrid miała córeczke z Johannem? ;o
    nie mogę się doczekać co się dalej wydarzy, czy dziewczyna powie o tym Kraftowi i wgl jak to dalej się potoczy
    duuużo weny! :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Płaczę... Czy ktoś poratuje mnie chusteczką?
    Współczuję Ingrid. Cholera, bo kto by chciał przez coś takiego przejść? Może w przeszłości nie zachowywała tak, jak powinna, ale żałuje...
    Nie powiem, że nie jestem zaskoczona takim obrotem spraw... Hm... martwi mnie to, że Ingrid izoluje się od wszystkich. To do niczego dobrego nie prowadzi. Tak... Tylko, że przed kim ma się otworzyć? Przed Kraftem? Jakoś tego nie widzę :/
    Buziaki i dużo weny ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. madafaka... aż nie wiem, co napisać. tysiące myśli mi się teraz kotłuje w głowie.

    ponadto jestem myślami wśród chemii analitycznej (nie ma to jak się uczyć na sprawdzian i czytać rozdziały) także nic kreatywnego nie napiszę, przepraszam.

    a wracając jeszcze do rozdziału, to bardzo zaskoczyłaś nas tą historią z dzieckiem Ingrid i Johanna. żadna z nas się tego nie spodziewała. wielki plus dla Ciebie za taki pomysł :)

    rozdział świetny, czekam na kolejny.

    pozdrawiam serdecznie, buźka :*

    dużo weny!

    OdpowiedzUsuń
  9. Boże naprawdę.
    Dziecko, tego nie podejrzewałam.
    Dobrze to zaplanowalas, no normalnie świetnie.
    Powrót, spotkanie co to będzie chce następny ;)
    Uwielbiam to !

    OdpowiedzUsuń
  10. Kurczę... Nie wiedziałam, że Ingrid mogła mieć tak bolesną przeszłość...
    Johann przed rokiem zachował się jak potwór. Dlaczego zachował się tak chamsko? Była to ciężka sytuacja dla nich obu, ale jednak Ingrid bądź co bądź była znacznie bardziej przywiązana do dziecka, ponieważ więź wytworzona między dzieckiem, a matką podczas ciąży jest niebywała...
    Przykro mi, że Ingrid wróciła do Norwegii... Co ze Stefanem? Przecież on... on się zmienił... :(
    Ach, namieszałaś kochana :)
    Czekam na więcej ♥
    Buziolki :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetnie to rozwinęłaś. Coraz więcej się dzieje, a ja coraz bardziej wczuwam się w tą historię i przywiązuję do bohaterów.
    Jestem ciekawa jak to dalej się potoczy. Mam nadzieję, że Ingrid w końcu będzie szczęśliwa.
    Buziaki i do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Nieźle namieszałaś, ale za to, jak zaintrygowałaś. Wow! Kompletnie zaskoczyło mnie to, że Ingrid miała dziecko z Forfangiem. Jakiś grom z jasnego nieba, naprawdę.
    Teraz wróciła do Norwegii.. Teraz spotykają się nad grobem własnej córki.. Boże, ależ jestem ciekawa, co się jeszcze stanie!
    A co ze Stefanem? Ingrid chyba, a raczej na pewno, wciąż kocha Forfanga. Natomiast Stefan.. Zastanawia mnie ten facet, bo już sama nie wiem, czy mu zależy na Ingrid, czy wciąż się bawi, a dobrze udaje, by uśpić czujność.

    Oh Kochana, nie mogę doczekać się następnego, więc pisz szybko!
    Pozdrawiam i dużo, dużo weny (do napisania o wiele dłuższego rozdziału) :*

    OdpowiedzUsuń