Upijasz
łyk chłodnej już kawy, przegryzając spokojnie ostatni kęs szarlotki. Przez
dłuższą chwilę żadna z Was nie wydusiła z siebie ani słowa. Ty nie potrafiłaś
wyznać co wydarzyło się kilka godzin wcześniej, a przyjaciółka nie chciała
zadawać zbędnych pytań, wiedząc, że jak będziesz gotowa, to sama wyznasz Jej
wszystko. Uśmiechasz się blado, powracając spojrzeniem na drobną sylwetkę szatynki,
która bawi się mosiądzowym widelczykiem. Zabierasz go z Jej dłoni, czym
skupiasz na sobie całą Jej uwagę. Odrzucasz część zastawy w bok, uśmiechając się w kierunku Sophie, która
mierzyła Cię morderczym spojrzeniem.
-Spacer?
Pytasz
cicho, zarzucając na swoje ramiona materiał płaszcze, podnosząc się
równocześnie z miejsca. Przyjaciółka zgadza się z Tobą kiwnięciem głowy, a Ty
układasz pojedynczy banknot na stole, przywołując dłonią do siebie kogoś z
obsługi.
Po
chwili wspólnie opuszczacie kawiarnię, kierując się w stronę pobliskiego parku.
Twój oddech zdaje się być coraz płytszy, a myśli uciekają w tylko jednym
kierunku. Johann! Jego twarz, głos , dotyk wracają do Ciebie, powodując piekący
ból serca, który nie pozwala Ci nawet w spokoju złapać oddechu.
W
spokoju przemierzacie jedną z alejek, ale każda z Was jest pochłonięta we
własnych myślach. Nie dociekasz co chodzi po głowie dziewczyny, sama starając
się ulokować roztrzepane myśli. Wzdychasz ciężko, sznurując wargi, gdy w kącikach
oczu odczuwasz nieprzyjemne pieczenie.
-Przespałam
się z Nim.
Rzucasz
na jednym wdechu, czując jak po policzku spływa słona łza. Sophie reaguje
bardzo szybko, zatrzymując Cię i przytulając do siebie z całej siły. Wie, jak
bardzo kosztował Cię powrót do przeszłości, a tym bardziej stawienie czoła
dawnym uczuciom, które wbrew twoim zapewnieniom nie znikły. Nie ulotniły się
tak, jak wspomnienia, które co noc Cię nawiedzały.
-Nie
wiem co mną kierowało. To stało się tak szybko. Chciałam znów poczuć się
kochana. Tyle. A może aż tyle.
Mówisz słabym głosem, pociągając
delikatnie nosem. Ocierasz swoje policzki dłonią, a ciche łkanie wyrywa się z
twojego gardła.
-Nikt nie wie, że wróciłaś?
Pyta nagle, na co spoglądasz na Nią
z zaskoczeniem. Kręcisz przecząco głową, marszcząc delikatnie brwi.
-To dobrze. Pojedziemy teraz do
mnie. Moich rodziców nie ma, pojechali na urodziny mojej ciotki, więc
zostaniesz u mnie i będziemy mogły w spokoju porozmawiać o wszystkim.
Mówi, a Ty wtulasz się w Jej ramię,
cicho dziękując za wszystko.
~*~
Po rozgrzanej skórze twojego ciała
sunę bezwładnie strużki ciepłej wody, które nadają jej całkowitego odprężenia.
Uśmiechasz się przez łzy, przeczesując dłonią włosy, które opadają na twoje
ramiona. Opierasz się plecami o drzwiczki
kabiny, zamykając powieki. Z twojego gardła wydobywa się szloch, który
brutalnie przerywa panującą w pomieszczeniu ciszę. Na swoim ciele znów
odczuwasz silne dłonie chłopaka. Ciepłe wargi, które muskały każdą część
twojego ciała. Oddech , który drażnił twoją skórę. Zaciskasz dłonie w szczelną
pięść, uderzając nią o brodzik.
Po jakimś czasie jesteś gotowa i
opuszczasz łazienkę, kierując się w stronę kuchni, w której spotykasz
zmartwioną Sophie. Dziewczyna gdy tylko Cię dostrzega , podnosi się z miejsca
jak oparzona, stając z Tobą twarzą w twarz. Uśmiechasz się blado, przytulając do
Jej drobnego ciała.
-Dziękuję.
Bełkoczesz
, a Ona jeszcze mocniej obejmuje Cię ramieniem, gładząc czule po plecach. Przymykasz
oczy, a spod nich, wypływają słone łzy.
-Od
czego ma się przyjaciół.
Szepcze,
odgarniając z twojej twarzy, niesforne kosmyki włosów. Uśmiechasz się, spoglądając
zamglonym spojrzeniem na kuchenny blat.
-Kakao?
Pytasz zachrypniętym głosem, a
przyjaciółka kiwnięciem głowy przyznaje Ci rację.
-Sądziłam, że przy tym, rozmowa będzie
ciut lepsza.
Kiwasz głową, dziękując Jej jeszcze
raz. Zabierasz jeden z parujących kubków, kierując się za przyjaciółką w
kierunku Jej sypialni. Zajmujesz miejsce na Jej łóżku, otulając chłodnymi
dłońmi, wrzący kubek, upijając łyk słodkawej cieczy.
Wzdychasz ciężko.
-Sądziłam, że ten wyjazd da Mi
ukojenia. Spokój, którego tak mocno potrzebowałam, a co dostałam? Kolejne łzy,
ból i uczucie pustki.
Wyznajesz
z trudem, ukrywając się zza niewielką mgiełką. Przymykasz powieki, zachłannie
starając się doprowadzić powietrze do swoich płuc.
-A
po prostu się z Nim przespałam rozumiesz? Wskoczyłam Mu do łóżka jak , jakaś
małolata. Jestem żałosna.
Wyznajesz,
krzywiąc się. Dziewczyna kręci głową, otulając Cię ramieniem.
-Nie
jesteś. Ty…Ty po prostu wciąż Go kochasz.
Oblizujesz nerwowo wargi, przytakując
głową.
-Chy-chyba tak. Sama nie wiem co
czuję. To skomplikowane.
Rzucasz na jednym wdechu, opierając swoją
głowę o ramię przyjaciółki.
~*~
Jakiś czas później
Nerwowo poruszasz się po terenie,
który roztacza się wokół skoczni w szwedzkim Falun. Uśmiechasz się do bladych
promieni słońca, które muskały twoje blade policzki.
-Ingrid!
Odwracasz
się do pięcie, uśmiechając szeroko do blondyna, z którym witasz się buziakiem w
policzek.
-Cześć
Michi. Stefan niczego nie podejrzewa?
Pytasz
z uśmiechem, a chłopak kręci przecząco głową.
-Wciąż
chodzi wściekły po pokoju myśląc, że każdy zapomniał o Jego urodzinach.
Rzuca
ze śmiechem, na co i Tobie udziela się dobry humor. Kręcisz głową z
rozbawieniem, ukrywając swoje wargi w delikatnym materiale szalika.
-Cały
Kraft.
Mówisz
, kręcąc delikatnie głową z uśmiechem. Wciąż nie potrafisz uwierzyć, że Ty i
Stefan jesteście przyjaciółmi. Od dnia Waszego poznania nigdy nie dawałbyś tej
znajomości większych szans, ale proszę, życie widocznie jeszcze nie raz będzie
potrafiło Cię zaskoczyć.
-To
powiedz Mi ,Hayboeck. Co takiego wymyśliliście dla biednego Stefana?
Pytasz
, upijając łyk gorącej czekolady, spoglądając na chłopaka znad papierowego
kubka.
-Imprezę
niespodziankę. Wszyscy skoczkowie, partnerki i Ty. Ciebie to On się na pewno nie
spodziewa!
Dodaje
z rozbawieniem, otulając Cię ramieniem. Przytakujesz delikatnie głową, nie wsłuchując
się w sens słów wypowiadanych w późniejszym czasie przez Austriaka.
~*~
Otulasz
dłonią miękki materiał swojej sukienki, nerwowo go naciągając. Krzywisz się, wpatrując
w swoje odbicie malujące się na gładkiej
tafli lustra.
-Zostaw
to! Wyglądasz idealnie.
Krzyczy
Sophie, stając tuż za twoimi plecami. Uśmiechasz się do Niej, zabierając ze
stołu prezent.
-Idziemy?
Szatynka
przytakuje głową i wspólnie opuszczacie swój, hotelowy pokój.
Po
kilku minutowej drodze jesteście na miejscu. Po cichu dołączacie do reszty
gości, gdy światła nagle gasną.
-In,
gdzie Ty do cholery jesteś?
Uśmiechasz
się, łapiąc przyjaciółkę za ramię.
-Tutaj.
Mówisz
cicho, a wtedy w pomieszczeniu można usłyszeć zniecierpliwiony głos solenizanta
i uspakajającego Go Michaela. Uśmiechasz się, czekając aż będziesz mogła uczci
ze swoim przyjacielem, Jego dwudzieste urodziny.
-WSZYSTKIEGO
NAJLEPSZEGO!
Krzyczą
wszyscy zebrani, na co wprowadzają Stefana w jeszcze większe zmieszanie i
zaskoczenie.
-A
Ja , już myślałem, że zapomnieliśmy!
Rzuca
z urazą, przybijając piątki z każdym z Nich.
-O
Tobie? Nigdy!
Mówi
blondyn , gestem dłoni przywołując Cię do Nich. Uśmiechasz się , kierując w
stronę skoczków.
-Mamy
nawet dla Ciebie wyjątkowy prezent.
Mówi
Gregor, a brunet na Jego słowa odwraca się w twoim kierunku.
-Nie
wierzę. Ciebie też w to wkręcili?
Pyta,
przytulając Cię do siebie. Przymykasz delikatnie powieki, przytakując głową.
-Ale
wiesz…wystarczyło by Mi tylko: Miło Cię widzieć lub coś w tym stylu.
Mówisz z urazą, a On całuje Cię w
policzek. Uśmiechasz się, szepcząc na Jego ucho: Jeszcze raz , wszystkiego najlepszego! Chłopak dziękuje Ci, a Ty na
moment zastygasz w miejscu, tępo wpatrując się w jeden punkt ulokowany przed
sobą. Łzy momentalnie pojawiają się w kącikach twoich oczy, a serce przyspiesza
niebezpiecznie swoją pracę.
-To niemożliwe.
Wychrypujesz,
z trudem przełykając ślinę.
Od autorki:
Ten
rozdział jest bezsensu, ale jakoś nie potrafiłam go inaczej napisać. Następny będzie
lepszy. Ok, dość słów. Do następnego, a Ja lecę nadrabiać zaległości u Was.
Buziaki
;*
*Niektóre informacje o bohaterach zmienione na potrzebę opowiadania :)
*Niektóre informacje o bohaterach zmienione na potrzebę opowiadania :)
Zapraszam też tutaj :) : chłód serca