-Wiem,
że to co powiem, pewnie Cię nie zainteresuje, ale Mi też nie podoba się ten
pomysł z całym tym wyjazdem w góry!
Spoglądasz
na Niego, kręcąc przecząco głową. Uśmiechasz się ironicznie pod nosem, przypominając
sobie historię, którą opowiadała Ci Sophie oraz to co zaszło między Wami
wczorajszego wieczoru. Fakty same rozpoczęły się nagle łączyć. Teraz już wiesz,
że Jemu nie możesz ufać.
-Uważaj
, bo jeszcze Ci uwierzę! Bajki to możesz opowiadać dzieciom w przedszkolu, ale
chyba nawet to by Cię przerosło!
Warczysz,
przewracając się na drugi bok. Nie wiesz dlaczego, ale twoje nastawienie co do
Niego, znów się zmienia. Już rozumiesz dlaczego przyjaciółka starała się
trzymać Cię od Niego jak najdalej. W takim razie nie możesz zgodzić się na ten
weekend. Wiesz, że ten wyjazd byłby pomyłką , zwłaszcza w towarzystwie Krafta.
-Co
Ci takiego zrobiłem? Uraziłem Cię czymś…
Zamilkł,
jakby na zawołanie przywołał do swoich myśli ten sam obrazek, który maluje się na
twoich powiekach obecnie. Twoje wargi mimowolnie drżą, a Ty odczuwasz na Nich
ciepło warg chłopaka. Uśmiechasz się ironicznie, czując jak materac twojego
łóżka, ugina się pod ciężarem drugiego ciała. Spoglądasz zapytaniem na Stefana,
widząc, jak zbliża się do Ciebie coraz bardziej. Kręcisz głową, staczając się z
łóżka.
-Drugi
raz Ci już na to nie pozwolę!
Szepczesz,
wskazując palcem na sylwetkę chłopaka. Widzisz zmieszanie malowane się na Jego
twarzy. Teraz już wszystko zaczyna tracić swój dawny sens. Oblizujesz nerwowo
wargi, nie potrafiąc ruszyć się z miejsca.
-Bardzo
tego chciałem…nie kłam, że Ci się to nie podobało.
Dłońmi
gładzi twoje policzki, ciepłym oddechem drażniąc płatek twojego ucha. Krzywisz się,
starając odepchnąć Go od siebie. On ani drgnie. Uśmiecha się, a Ty odczuwasz
jak kolana same uginają się pod twoim ciężarem. Jego wargi , które muskają twoją
skroń, policzek, kąciki ust, obojczyk. Błądzi wszędzie, ale zdaje się nie
docierać do spragnionych pocałunków, warg. Kładziesz swoje drżące dłonie na
Jego ramionach, zaciskając w szczelnym uścisku skrawek Jego koszuli. Uśmiecha
się szeroko, zaciskając jedną dłoń na twoim biodrze. Kręcisz głową, napierając
coraz mocniej na drewnianą komodę.
-Dzieci!
Krzyk
twojej rodzicielki działa na Was niczym kubeł lodowatej wody. Upadasz
bezwładnie na podłogę, delikatnie przygniatana przez ramki, które zsunęły się z
pułki. Syczysz cicho z bólu, z wściekłością spoglądając na uśmiechniętego Krafta.
‘Bawi się Tobą, idiotko!’ Jakiś głos nie daje za wygraną i stara się przekrzyczeć
przekonania na temat chłopaka.
-Stefanie,
Ingrid ochłonęliście już i przemyśleliście tę propozycje? Weekend mija, a w
górach może być naprawdę miło!
Twoja
rodzicielka nie daje za wygraną. Teraz jednak jest Ci to obojętne. Wiesz, że w
domu nie uchronisz się przed Kraftem. Że jeśli Ty zostaniesz, to On również.
Wzruszasz ramionami, opierając się o chłodną ścianę.
-Mi
to obojętne. Mogę jechać.
Mówisz,
na co chłopak spogląda na Ciebie z zaskoczeniem. Nie ukrywając również
rozbawienia zaistniałą sytuacją.
-W
takim razie, też jestem na tak.
Mówi,
na co Ty wywracasz teatralnie oczami.
-To
cudownie. Pakuj się skarbie, za kilka minut wyjeżdżamy!
~*~
Po
godzinie jesteście już na półmetku podróży. Jesteś wdzięczna , że rodzice
zdecydowali się na podróż własnym samochodem. Nie zniosłabyś, tej kilku godzinnej
podróży w towarzystwie Stefana, starczą Ci już te dwa, cholerne dni.
-Tutaj
jest pięknie!
Twoja
rodzicielka nie potrafi ukryć swojego zachwycenia. Wywracasz teatralnie oczami,
poprawiając słuchawki w uszach. Powolnie opuszczasz samochód, przystając przy
Jednej z drużek. Nie musisz czekać, aż skoczek do Ciebie dołączy. Wzdychasz
ciężko, wciąż wpatrując się w roztaczający wokół widok.
-Dobrze
kluczyki od domków już mamy! Kochani, czas się zakwaterować!
Przytakujesz
bezwładnie głową, przewieszając swoja torbę przez ramię. Uśmiechasz się do
siebie, gdy w słuchawkach rozbrzmiewa twoja ulubiona piosenka.
-Sun
goes down!
Nucisz
pod nosem, kiwając delikatnie głową w rytm granej melodii.
-Ingrid
przestań słuchać tej muzyki, tylko pomóż mamie!
Marszczysz
delikatnie brwi, gdy jedną z słuchawek twój tata brutalnie Ci wyrywa. Przytakujesz
z niechęcią głową, odrzucając swoją torbę na łóżko, w jednym z pokoi. Zbiegasz
po schodach natrafiając na roześmianego chłopaka. Kręcisz głową, dołączając do
swojej rodzicielki. Odbierasz od Niej kilka rzeczy, wracając do środka. Odkładasz
wszystko na swoje miejsce, dłonią rozcierając obolały kark. Krzywisz się, wracając
do swojej sypialni. Otwierasz drzwi, zatrzaskując je po chwili za sobą.
Zamykasz powieki, rzucając się bezwładnie na łóżko.
-Wiedziałem,
że na Mnie lecisz , ale nie , że aż tak dosłownie!
Podnosisz
głowę dostrzegając Krafta. Tak stanowczo nienawidziłaś takiego oblicza
chłopaka. Pośpiesznie się z Niego podnosisz, jednak On całkowicie Ci to uniemożliwia,
przytulając coraz mocniej do Siebie. Bierzesz głębszy oddech, czując w sobie roztaczający
się zapach Jego perfum. Zagryzasz wargi, powolnie podnosząc wzrok.
-Do
czego Ty pijesz , Kraft?
Pytasz
cicho, wpatrując się tępo w Jego roziskrzone tęczówki. Chłopak nie odpowiada,
po prostu wpijając się w twoje wargi. Znów ta zaborczość. Krzywisz się, starając od Niego
oddalić, ale On delikatnie zagryza twoja wargę. Jęczysz cicho, sama nie widząc
dlaczego: czy z powodu nagłego bólu czy niezrozumiałej rozkoszy. Jego wargi
suną po twojej szyi, odsłoniętym obojczyku, a dłonie doprowadzając do istnego
szaleństwa twoje ciało. Mruczysz cicho, czym dajesz Mu idealny powód do
satysfakcji. Uśmiechasz się do siebie, siadając na Nim okrakiem. Coraz mocniej pogłębiasz
pieszczotę, a cichy jęk chłopaka, dodaj Ci jeszcze większego poczucia triumfu. Nagle
wyrywasz się z Jego objęć, unosząc jedną brew ku górze.
-Idiota
z Ciebie, Stefan!
Mówisz
ze śmiechem, opuszczając swoja sypialnię. Czujesz jak Jego zdezorientowane
spojrzenie podąża za Tobą. Nie czujesz się z tym dobrze. Nigdy nie byłaś tego
typu dziewczyną. Zawsze spokojna Ingrid, a teraz? Teraz coś się w Tobie
zmienia. Wzdychasz ciężko, przeczesując dłonią swoje włosy. Opadasz przy
wielkim stole z zamyśleniem obserwując, krzątające się po niewielkiej kuchni
wasze rodzicielki. W twojej pamięci mimowolnie powraca wieczór i ta nieszczęsna
kolacja. Krzywisz się, zakrywając usta dłonią.
-Ooo
córeczko, może Nam pomożesz?
Spoglądasz
przez chwilę z zamyśleniem, ale gdy na schodach dostrzegasz Krafta, pośpiesznie
przytakujesz głową. Wiesz, że twoja rodzicielka w żadnych kwestiach nie potrafi
odpuścić. A tym bardziej w sprawie twojego życia prywatnego.
~*~
Noc.
Twoja pierwsza noc po za nowym domem. Wzdychasz ciężko, przewracając się na
drugi bok. Nerwowo co jakiś czas spoglądasz na dębowe drzwi, bojąc się , że
znów zobaczysz w Nich bruneta. Zagryzasz dolną wargę. Nie wiesz już co masz
myśleć na ten temat. Sytuacja z Kraftem
pozbawia Cię coraz więcej sił i czasu.
Pukanie.
Podrygujesz nerwowo na łóżko, opierając się na łokciach. Podnosisz się z łóżka,
spokojnie kierując się w stronę drzwi. Przekręcasz kluczyk w drzwiach,
naciskając delikatnie na klamkę.
-To
znowu Ty!
Mruczysz,
kiedy Kraft wpycha się do twojego pokoju, rzucając bezwładnie na twoje łóżko.
-Masz
o wiele większy pokój!
Mówi
, lekceważąc całkowicie twoje lamenty na Jego temat. Spoglądasz nerwowo po korytarzu,
a gdy dostrzegasz, że Nikogo tam nie ma, niepewnie zatrzaskujesz za sobą drzwi.
-Chyba
nie powiesz Mi , że się nie cieszysz.
Szepcze
wprost do twojego ucha, a po twoim ciele przechodzi chłodny dreszcz. Jego ciepłe
dłonie, które bezwładnie wcierają się pod twoją bluzkę. Odpychasz Go od siebie.
-Nie
pozwalasz sobie na wiele? Wiesz, do jakiegoś czasu miałam Cię za spoko chłopaka,
ale teraz widzę, jak bardzo się myliłam!
Rzucasz,
ciężko wzdychając.
Od autorki:
Tak
jakoś krótko. Mam nadzieje, że jednak Wam się podoba. Kolejny prawdopodobnie w
weekend, postaram się jakoś rozkręcić to opowiadanie, przynajmniej póki czas Mi
na to pozwala.
Buziaki
;*