wtorek, 31 marca 2015

rozdział szesnasty ; wszystko co wtedy powiedziałem...było szczere.

Przełykasz ślinę, zbiegając z kilku stopni, bezwładnie upadając na panelową podłogę. Wciąż czujesz się słaba, a On momentalnie znajduje się przy Tobie, pomagając wstać. Uśmiechasz się blado, głową pokazując, że wszystko jest w porządku. Wypuszczasz z ust ciepłe powietrze, opierając się plecami o poręcz.
-Nic Mi nie jest.
Rzucasz z lekką irytacją, gdy Stefan wciąż przygląda Ci się uważnie. Wzdychasz zrezygnowana, przewracając teatralnie oczami.
-A Ciebie co do Mnie sprowadza, w ogóle to co tutaj robisz, Mistrzostwa kończą się dopiero…hmm wczoraj?
Ostatnie słowo wypowiadasz z ogromnym zaskoczeniem, przewracając nerwowo kartkę kalendarza. Mrużysz brwi, kręcąc delikatnie głową, gdy do twoich uszu dociera cichy śmiech przyjaciela. Odwracasz się na pięcie, posyłając brunetowi mordercze spojrzenie.
-Hahaha , ale to było śmieszne. Ubaw po pachy, nie ma co !
Bełkoczesz rozgoryczona, wymijając chłopaka.
-Prze-przepraszam.
Szepcze, łapiąc Cię za rękę. Zastygasz na moment w bezruchu, tępo wpatrując się w Wasze splecione dłonie. Podnosisz wzrok, powolnie sunąc po Jego ciele, zatrzymując się na roześmianych tęczówkach. Przełykasz ślinę, uśmiechając się krzywo, gdy w pamięci odbijają się słowa Johanna. Marszczysz brwi, wyrywając swoją dłoń z uścisku chłopaka, odwracając się równocześnie do Niego plecami. Układasz dłonie na swoim przedramieniu, szczelnie je zaciskając, tak że czujesz w delikatnej skórze , piekący ból wbijających się paznokci.
-In wszystko dobrze?
Pyta cicho, na co kręcisz przecząco głową, zajmując miejsce na skraju łóżka.
-Myślę nad tym co się ostatnio wydarzyło. Twoje urodziny…i sam wiesz, dobrze co…
Rzucasz zakłopotaniem ocierając kark, spoglądając na Austriaka spod niesfornych , kosmyków włosów. Stefan przygląda Ci się z ciepłym uśmiechem, przykucając przy Tobie. Odwzajemniasz gest, a  kładzie swoją dłoń na twoim policzki, zbliżając się do twojej twarzy.
-Wszystko co wtedy powiedziałem…było szczere.
Szepcze do ucha, muskając delikatnie twój policzek i płatek ucha. Przymykasz oczy, wtulając swoją dłoń w Jego, gęste włosy, uśmiechając się na dźwięk Jego pomrukiwania.
-Na-naprawdę chcesz ze mną być?
Pytasz ściszonym głosem, kiedy wasze twarze stykają się swoim czubkiem. Widzisz jak się uśmiecha , przytakując łagodnie głową, tak aby nie stracić styczności z twoją. Oblizujesz wargi, uśmiechając się szeroko.
-Dobrze. Możemy spróbować, ale jeśli Mnie zranisz…
Stefa nie pozwala Ci dokończyć swojego, jednostronnego monologu, zamykając twoje usta, pocałunkiem. Odwzajemniasz pieszczotę, czując się szczęśliwą, tak jak sprzed kilku lat.

~*~

-Jeśli nie będziesz gotowa za pięć minut, spóźnimy się.
Z twojej sypialni dociera zdenerwowany głos Stefana. Uśmiechasz się, poprawiając dłonią kosmyki włosów, które wyswabadzają się spod niedbałego koka, cicho pojękując z irytacją.
-Idę, już idę.
Krzyczysz, zabierając z swojego biurka potrzebne zeszyty , bezwładnie wrzucając je do torby. Opuszczasz swój pokój ciężko oddychając, zbiegasz po schodach, uśmiechając się przepraszająco w stronę chłopaka. Puszczasz Mu przelotnego całusa, żegnając się ze swoją rodzicielką w przejściu.
-Co mamy pierwsze?
Rzucasz nerwowo, zapinając pasy bezpieczeństwa, spoglądając katem oka na Stefana, który ruszał z piskiem opon.
-Matematyka i chyba nie muszę Ci mówić, co czeka Nas za spóźnienie.
Krzywisz się, kręcąc głową tak, aby pozbyć się wszystkich myśli, które uciekają w stronę matematyczki. Kobiety nieobliczalnej, ale co się dziwić, zawodu przypadkowo sobie nie wybrała. Wzdychasz ciężko, a twoje ciało coraz bardziej wciska się w fotel.
-Uważaj.
Syczysz przez zaciśnięte zęby, osuwając się niemal na samą posadzkę. Kraft spogląda na Ciebie z paniką w oczach, a wskazówka na liczniku mimowolnie kieruje się ku dołowi. Wypuszczasz z ust powietrze, a ciężki kamień spada Ci z serca.
-A na grobie wyryte: zginęli, bo spieszyli się na lekcje , durnej matematyki.
Syczysz, na co chłopak cichu się podśmiewuje, a Ty posyłasz Mu mordercze spojrzenie, które łagodnieje , gdy tylko, znajdujecie się pod szkołą. Zabierasz swoja torbę i biegniesz w stronę budynku, z lekkością kierując się po korytarzu, gdy dopiero do twoich uszu dociera dźwięk dzwonka.
-Nigdy nie  sądziłam, że go polubię.
Szepczesz, łapczywie pochłaniając powietrze, cudem wślizgując się przed kobietą do sali. Uśmiechasz się w stronę Sophie, przy której zajmujesz swoje miejsce.
-Myślałam, że nie zdążycie.
Wzruszasz  ramionami, kiwnięciem głowy pokazując na Krafta, który zdawał się z uwagą wsłuchiwać w słowa nauczycielki.
-Mógł Nas zabić…
Szepczesz, wywracając teatralnie oczami, układając podręczniki na skraju blatu ławki. Wzrokiem wpatrujesz się w sylwetkę kobiety, wracając wspomnieniami do wydarzeń sprzed dni. Dni, które spędziłaś w szwedzkim szpitalu. Chwile, które pozwoliły zrozumieć, co jest ważne w życiu. Wzdychasz ciężko, a spojrzenie mimowolnie ucieka w kierunku Krafta, który ze znudzeniem przytakuje głową, aby nauczycielka zbytnio nie wgłębiała się w tajniki Jego nie uwagi.  
Dzwonek pozwala Ci w spokoju opuścić klasę i tak siedem razy, by w spokoju móc wrócić po ciężkim dni do domu. Pokoju, w którym rzucasz się bezwładnie na swoje łózko, wtulając twarz w chłodną pościel, oddając się z niechęcią w ramiona Morfeusza, w myślach mając jutrzejsza kartkówkę z niemieckiego.

~*~

Po godzinie otwierasz ociężałe powieki, wodząc zasapanym wzrokiem po topiącej się w mroku sypialni. Wzdychasz ciężko, gdy zegarek pokazuje późną godzinę, aż nagły strach zamienia się z nim miejsce. Bierzesz głęboki oddech, zbiegając niczym oparzona z łóżka, o mało co nie potykają się o własne nogi. Zapominasz całkowicie o sprawdzianie z  języka, przeklinając się w duchu. Drzemka zbyt mocno wymknęła się spod kontroli.

Stoisz oparta o kuchenny blat, czekając aż woda na herbatę się zagotuje. Aż nieprzyjemny pisk rozejdzie się po pomieszczeniu, a Ty znów skrzywisz się z bólu. Jakie to przewidywalne. Wzdychasz zrezygnowana , uderzając nerwowo ołówkiem o dolną wargę, próbując zrozumieć ostatnią z formułek.
Dźwięk. Przełykasz ślinę, przekręcając kurek kuchenki, zabierając z palnika czajnik. Pragniesz jak najszybciej zatopić zaschnięte wargi w ciepłej cieczy, by chodź na moment odizolować się. Pojawić we własnym świecie, w którym nie ma tylu problemów.
Po raz pierwszy od powrotu z Norwegii. Od czasu gdy uciekłaś, aby zapomnieć, znów wracasz do tego wspomnieniami. Znów zamglonym wzrokiem widzisz twarzyczkę Kjersti, którą trzymasz w ramionach. Uśmiechasz się mimowolnie, czując na ramieniu ciężar Jej główki, gdy pogłębiała się we śnie. Gdy oczka zamykały się by oddać  ukojeniu.
Oblizujesz nerwowo wargi, czując jak do oczu napływają łzy. Byłaś młoda. Bardzo młoda, gdy lekarze powiedzieli Ci diagnozę, której się nie spodziewałaś. Twoje najśmielsze myśli nie uciekły ku temu tematowi. Może po prostu się bały. Może. Ale dzisiaj masz już to za sobą, chociaż ta mała dziewczyna, na zawsze będzie w twoim sercu, pamięci i życiu. Mimo , że chciałabyś uciec jak najdalej.  Majorka, Japonia czy Afryka, Ona zawsze będzie częścią twojego serca i czas, aby sobie to uświadomić.
Wzdychasz ciężko, kiwając bezwładnie głową. Po raz pierwszy szczerze się przyznajesz. Nie przed Innymi, a sobą. Uśmiechasz się dumnie, wracając do nauki.  

~*~


-Dlaczego nie jesteś jeszcze gotowa?
Marszczysz brwi, przepuszczając z zaskoczeniem chłopaka w drzwiach. Zatrzaskujesz drzwi, odwracając się do Niego przodem, dopiero dostrzegając eleganckie ubranie.
-Stefan?
Rzucasz, dusząc się ze śmiechu. Taki wygląd chłopaka był dla Ciebie niemal obcy. Nie , on był obcy.
-Kim jesteś i co zrobiłeś z moim chłopakiem od dresów i podkoszulków?
Pytasz z rozbawieniem, wtulając się w Jego bok, przelotnie całując w policzek. Chłopak uśmiecha się do Ciebie, ale po chwili odsuwa się na nieznaczną odległość, uważnie przyglądając.
-Zapomniałaś, prawda?
Wychrypuje, ciężko wzdychając , dłonią nerwowo przeczesując przydługawe kosmyki włosów. Marszczysz brwi, wertując w myślach swój kalendarzyk , w którym dzisiejszy dzień wielkimi literami zapisywał się WOLNE.
-O czym?
Pytasz spokojnie, uciekając wzrokiem w bok, wypuszczając z ust sporą dawkę powietrza. Brunet nerwowo zaciska w swoim dłoniach fragment garnituru, unosząc pytająco brwi. Wzruszasz ramionami, kręcąc głową, gdy wciąż nie wiesz o co chodzi.
-Bal, In. Impreza.
Teraz już wiesz. Wzdychasz ciężko, mając ochotę uderzyć się otwartą dłonią.
-Przepraszam.
Szepczesz, układając swoje dłonie po obu stronach bioder chłopaka, całując przelotnie w kąciki ust, które upadały niebezpiecznie nisko.
-Przepraszam.
Szepczesz ponownie, wtulając swoją twarz w Jego szyję, całując w delikatną skórę, na której pojawiły się oznaki chłodu. Uśmiechasz się dumnie, wodząc czubkiem nosa w tam i na zad czując jak Stefan nerwowo się porusza.
-Nie pogrywaj sobie ze Mną.
Syczy, na co Ty odsuwasz się od Niego, wzruszając bezwładnie ramionami.
-Daj Mi 30 minut, to powinnam się jakoś przywołać do porządku.
Krzyczysz już ze szczytów schodów, po chwili zatrzaskując się w łazience.

Od autorki:

Sezon już się skończył, a Mi coraz gorzej pisze się tą historie. Zakończenie wątpię, aby było szczęśliwe. Eh, przepraszam.

11 komentarzy:

  1. Miałam już dawno skomentować, ale nie mogłam :( Takie są skutki czytania na lekcji i zbyt dużo pozalekcyjnych zajęć. Dlatego skomentuję ci teraz. Uwielbiam ten rozdział :* Podoba mi się ta historia i czekam na jeszcze więcej rozdziałów. Ja oczywiście też rozumiem, że ci ciężko z pisaniem kiedy nie ma PŚ :( Mi też jest. Kochana, ale ja czekam na szczęśliwe zakończenie :) No dobra , nie musi być, ale Ingrid musi być szczęśliwa :D
    Pozdrawiam i życzę weny :*
    ( W czasie wolnym zapraszam do mnie http://nikogonieszukam.blogspot.com/ )

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem . Świetny rozdział. W końcu In i Stefan są razem <3
    Aaa. Tak się cieszę <3
    A najbardziej rozsmieszyla mnie akcja w samochodzie z matematyczka.
    Przepraszam ale nie moge juz dluzec skomentować. Bo czekam na kolejny <3
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Są razem! Tak bardzo się cieszyłam na tę myśl... A teraz... Mina mi zrzedła, bo Stefan... Stefan jest nie Kraftowaty, jakiś oschły, wyrzutny, spokojny i grzeczny (?)...
    Sezon się niestety skończył, ale już 'tylko' 233 dni do quali w Klingenthal :') Ja jednak liczę na happy end, bo oni mają być razem!!
    I mam nadzieję że jednak Stefan nie robi tego z zakładu... Ani że Forfang się między nich nie wbije i nie rozwali tego związku... Bo jest na razie dobrze, a byłoby świetnie jakby Stefan był nieco weselszy :) Trzymam kciuki za niego i In :D
    Więc życzę weny!! :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Dopiero co nadrobilam zaległości bo trafiłam na tego bloga może ttydzień temu. Może trochę dłużej. Bardzo mi się spodobał. Bardzo lubię In i Sophie. Jeżeli to możliwe pewnie jak wszyscy czytający prosiłabym o przedłużenie bloga i szczęśliwe zakończenie. A Stefan i Ingrid to urocza para. Podobają mi się razem :)
    Ps tez mam jutro kartkowke z niemieckiego. .
    Pozdrawiam i życzę weny Jula :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Oo jak cudownie :) In wiele przeżyła i wierzę, że da sobie radę. Stefan ją kocha a ona jest tego bliska. To piękne, że mimo tej przeszłości Stefan jest dla niej podporą. Mimo tych mega dołujących i smutnych rozdziałów rozbłysło słońce. Oby na trochę dłużej. Ale Johann łatwo się nie podda? Śmierdzi mi to podstępem. Ta cukierkowość nie pasuje do ciebie.
    Kocham i ściskam
    Nicoletteq

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam zaległości tylko z komentowaniem i właśnie teraz daję o sobie znać - jestem^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak długo na to czekałam! ♥
    Stefan i Ingrid... ♥
    Chłopak jest naprawdę niesamowity i będę to powtarzała bez końca. Potrafi być czuły, ale także stanowczy i poważny. Myślę, że Ingrid może czuć się u jego boku bezpieczna. (No może nie licząc szybkiej jazdy na matematykę.xd)
    Nasza bohaterka przeszła bardzo wiele i myślę, że powinna podzielić się tym wszystkim w całości ze Stefanem. Może on choć trochę zdjąłby ciężar z jej barków. Ingrid wciąż poniekąd zamknięta jest w swoim świecie, co ewidentnie widać po tym, jak zapomina o ważniejszych rzeczach, takich jak bal...
    Myślę jednak, że Stefan odmieni tą smutną, wątłą dziewczynę w radosną i energiczną. :)
    Ja też ubolewam nad tym, że sezon się zakończył. Co tutaj robić? Czym się ekscytować? Ale musisz przyznać, że dawno nie było tak emocjonującego konkursu jak ten ostatni, prawda? :)
    Bardzo chciałabym, żeby wszystko zakończyło się dobrze dla naszych bohaterów. Już naczytałam się tych złych scenariuszów, po których zawsze płakałam jak bóbr... :( Ale zrobisz jak będziesz uważała. Zostanę do końca. ♥
    Buziaki! :*
    PS. Planujesz jakieś nowe opowiadanie, gdy zakończysz to? :)
    No i zapraszam na nowe opowiadanie:
    http://wspolnie-odmienmy-rzeczywistosc.blogspot.com/
    W roli głównej:
    ♥ Stefcio ♥
    :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Nareszcie razem. To swojego rodzaju ulga, chociaż nie do końca. Bo skoro zakończenie raczej nie będzie dobre, to pewnie conajmniej jedno z nich będzie cierpieć, jak nie z miłości właśnie, to z żalu. Mam nadzieję, że nie uśmiercisz nikogo, bo ostatnio naczytałam się od groma morderczych zakończeń ;)
    Pozdrawiam i czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Juhu, Ingrid i Stefan sa w koncu razem :) 

    Mam nadzieje, ze nic nie stanie im na przeszkodzie i beda zyli dlugo i szczesliwie, jak w jakiejs disneyowskiej bajce, hihi :)

    Rozdzial bardzo przyjemny. Czekam na kolejny.

    Pozdrawiam serdecznie i zycze duzo weny :*

    PS: No i wesolych swiat <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam nadzieję, że Stefan zmienił się naprawdę i nie przysporzy Ingrid bólu i cierpienia. Ona już wystarczająco dużo przeszła w swoim krótkim życiu. Teraz zasługuje na szczęście. Oby chłopak wywiązał się ze swojego zadania znakomicie! ;)
    Wspomnienie zmarłej córeczki na zawsze pozostanie w pamięci Ingrid, ale wierzę w nią i w to, że pójdzie do przodu ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń