środa, 15 kwietnia 2015

epilog ; kochałem Cię naprawdę !

Ze łzami w oczach przyglądasz się jak ciało Ingrid bezwładnie upada na asfaltową powierzchnie, tuż przed maską samochodu. Łapiesz oddech, biegnąc ile sił w Jej kierunku, bezwładnie upadając obok Jej ciała.
-Nie zasypiaj.
Powtarzasz, nerwowo podnosząc Ją i przytulając do swojej piersi. Jednak zero reakcji z Jej strony. Zero krzywego uśmiechu czy słów. Cisza. Głucha i pusta, działająca na Ciebie irytująco. Przełykasz ślinę, składając przelotny pocałunek w Jej włosach, odgarniając niesforne kosmyki z twarzy. Z otępieniem wpatrujesz się w strużek krwi, spływający bezwładnie po Jej skroni, wplatając się w twoje smukłe palce.
-Obudź się, proszę.
Dyszysz do Jej ucha, powstrzymując łzy, które wciąż tliły się w kącikach oczu. Wtulasz w Jej włosy swoją twarzy, przymykając powieki.
-Okłamałeś Mnie.
Wychrypuje słabo, na co Ty momentalnie znajdujesz się z Nią twarzą w twarz. Wpatruje się w Ciebie ze zmrużonymi oczami, ale nawet wtedy czujesz ten pogardliwy wzrok, który paraliżuje twoje ciało.
-Przepraszam. Przepraszam!
Powtarzasz nerwowo, na co Ona kręci tylko głową, z trudem przełykając ślinę. Później tracisz już świadomość, gdy grupka ludzi w żarówiastych, czerwonych strojach odsuwa Cię od Niej. Chcesz się wyrwać, ale uścisk wokół twoich ramion jest zbyt silny. Twoje ciało wygina się tylko łagodnie do przodu, nieobecnym wzrokiem wpatrując się w działania mężczyzn.
Wyrywasz się z uścisku, odchodząc na niewielką odległość, zajmując miejsce na krawężniku, twarz skrywając bezwładnie w rękach. Ciężko oddychasz, wyrzucając z siebie w myślach każde z błędów jakie zdołałeś popełnić w swoim życiu. Ironiczne , że jednym , którego żałujesz jest te cholerny zakłada, reszta jakby nie robi na Tobie większego wrażenia.
-Stefan.
Podnosisz spanikowane spojrzenie znad asfaltowej jezdni, wbijając je w twarzy Sophie, która łagodnie przysłania Ci widok na miejsce, w którym zostawiłeś In. Podnosisz się jak oparzony z ziemi, biegnąc ile sił w tamtym kierunku , zaszklonym wzrokiem rozglądając się wokół siebie, gdzie nie było śladu po ciele dziewczyny.
-Pogotowie Ją zabrało.
Brunetka mówi szybko, gdy dostrzega strach w twoich oczach i każdym , wykonywanym geście. Byłeś ,aż tak mocno zagłuszony wyrzutami sumienia, że nawet nie usłyszałeś dźwięku odjeżdżającej karetki. Wzdychasz ciężko, przeczesując dłonią włosy, wzrokiem pełnym ulgi, spoglądając na dziewczynę.
-Do którego szpitala Ją zabrali?
Pytasz przez łzy, przygryzając delikatnie wewnętrzną skórę policzków. Dziewczyna dość szybko podaje Ci nazwę instytucji, ostrzegając, że wybiera się tam razem z Tobą. Kiwasz bezwładnie głową, biegnąc ile sił w stronę swojego samochodu, z piskiem opon ruszając z parkingu, mimo uszu puszczając słowa dziewczyny o nagłej śmierci. Może tak było by lepiej?

*

Wbiegasz na szpitalny korytarz, nie potrafiąc się w nim całkowicie odnaleźć. Dziękujesz w duchu Sophie, że zmienia kierunku twojego ciała, które bezwładnie odbija się od ścian budynku.
-Ingrid Fischer.
Rzuca pośpiesznie kobiecie w średnim wieku, siedzącej za drewnianym blacie. Kiwasz bezwładnie głową, uderzając dłonią po drewnianym meblu, powodując grymas niezadowolenia na twarzy recepcjonistki.
-Sala 201, ale proszę tam nie wchodzić. Zresztą pacjentki i tak ta nie ma, jest na sali operacyjnej.
Mówi gorzko, zatrzaskując zeszyt, dłonią wskazując na długi korytarz. Przełykasz ślinę, niepewnie stawiając za dziewczyną kroki. Słyszysz ile bólu odbija się od ścian budynku, wpadając brutalnie w twój układ słuchowy. Wolałbyś sam tutaj leżeć, żeby tylko oszczędzić tego uczucia Ingrid.
-Usiądź tutaj, a Ja pójdę po coś do picia. Mocna kawa chyba dobrze Nam obu zrobi.
Kiwasz głową, a dziewczyna dość szybko znika z pola twojego widzenia, tym samym zostawiając Cię samego na korytarzu, od którego odbijały się głuche dźwięki, dochodzące z oddali. Dźwięk łagodnie przepalającej się w lampie żarówki i twój ciężki oddech.
Z myśli wyrywa Cię dźwięk męskiego głosu. Podnosisz się pośpiesznie z miejsca, dostrzegając ciało swojej dziewczyny na szpitalnym łóżku, nieprzytomną.
-Przepraszam.
Szepczesz ze łzami w oczach, obserwując rany na Jej policzkach, przecięta brew i wargę. Po chwili mężczyźni układają łóżko przy ścianie sali , pozostawiając Cię w niej sam na sam z dziewczyną. Spoglądasz ostatni raz na drzwi , które się zamykają, zabierając z przeciwnej strony pomieszczenia taboret, zajmując na nim miejsce tuż przy łóżku dziewczyny.
Zabierasz z materiału prześcieradła Jej dłoń, przytulając do swojego policzka, przymykając delikatnie oczy.
-Na początku nie byłem ideałem, ale dla Ciebie chciałem się zmienić. Z biegiem czasu rozumiałem, że takie życie nie ma sensu.
Twój głos przerywa tylko rytmiczne pikanie aparatury. Przełykasz ślinę z trudem spoglądając na bandaże na Jej twarzy i uczucie, że to wszystko przez Ciebie.
Czujesz nagle mocne szarpnięcie, a twoje powieki automatycznie się otwierają, z nadzieją obserwując , wybudzającą się ze snu , dziewczynę.
-Strasznie tutaj duszno.
Wychrypuje słabo, odciągając ze swojej szyi skrawek materiału koszuli, krzywiąc się. Wybiegasz pośpiesznie z pomieszczenie, z nadzieją szukając kogoś, kto Jej pomoże.  Gdy na twojej drodze pojawia się znajoma postura lekarza, łapiesz Go po ramię, zdawkowo wyjaśniając co się dzieje, biegnąc ile sił w kierunku sali.
Mężczyzna pośpiesznie Cię wyprzedza, nerwowo zerkając na każde z monitorów, nakładając na usta i nos maskę tlenowa, na co Ciało in, łagodnie się uspokaja, aż wreszcie spokojnie spoczywa na materacu szpitalnego łóżka.
-Co z Nią?
Pytasz łamiącym się głosem, ocierając podbródek dłonią, wzrokiem błądząc pośród dwoma różnymi widokami, czując jak serce pęka na pół.
Później zostajecie sami. Ty pogrążony we własnych myślach, a Ona we śnie. Sen zdawał się nadawać Jej ukojenia. Rysy twarzy już nie były takie napięte , a ciało rozluźnione spoczywało na bladej pościeli. Przymykasz oczy, opierając się plecami o ścianę, sam nie wiedząc kiedy, zasypiasz.

*

Ból. Tępy, przedzierający się przez twój bok, powodując jęk wydobywający się brutalnie z twoich ust, ale równie szybko do nich wracając, tak samo jak wilgoć ciepłego oddechu. Otwierasz łapczywie oczy, wiedząc już dlaczego. Przeźroczysta maska spoczywała na twoich ustach, pomagając tym samym na swobodną wymianę tlenu. Zsuwasz ją łagodnie, obserwując zamglonym spojrzeniem, pomieszczenie. Oddychasz ciężko, krzywiąc się, gdy ból coraz mocniej przybiera na sile. Zginasz się w pół, a twoja głowa spoczywa na niewysokiej wysokości, a niesforne kosmyki włosów odbijają się w pustej przestrzeni.
-Ingrid.
Krzyczy z troską, podbijając do Ciebie, pomagając tym samym ułożyć się na miękkiej poduszce.
-Zostaw Mnie.
Bełkoczesz, wyrywając się czym upadasz bezwładnie, podciągając nogi do brzucha, krzywiąc się z bólu, który właśnie przeżywa swoje apogeum.
-Boli.
Dyszysz, ciężko oddychając, ze łzami w oczach wpatrując się w chłopaka, który z paniką obserwuje otaczającą rzeczywistość, po chwili zostawiając Cię samą, jednak nie na długo.
-Co się dzieje?
Pyta z obawą mężczyzna w białym ubraniu, sprawdzając każde z urządzeń i kabelków, które prowadziły do twojej dłoni. Nie wiesz co się dzieje, dlatego kręcisz łagodnie głową, łapiąc oddech, czując się jakbyś traciła ostatni kontakt z rzeczywistością. Łapiesz chłopaka za dłoń, lekceważąc całkowicie obecność mężczyzny. Oblizujesz zaschnięte wargi, cicho wychrypując:
-Kocham Cię.
A później twoje oczy się zamykają…,już na zawsze.

*

Nie wierzyłeś, że kiedykolwiek się tutaj pojawisz, by opłakiwać odejście osoby dla siebie bardzo ważnej. Osoby, która jeszcze do niedawana była przy Tobie. Z którą rozmawiałeś, przytulałeś i całowałeś. To dla Ciebie wciąż nieprawdopodobne.
Zaciskasz swoje dłonie coraz szczelniej wokół hebanowych orchidee, pociągając nosem, mimo wszytko nie odczuwając ich charakterystycznego zapachu. Oblizujesz zaschnięte wargi, wypuszczając je ze swoich rąk, tak, że upadają bezwładnie na płytę nagrobka, pośród innych wiązanek i zniczy, które płoną nadają temu miejscu odrobinę ciepła.
Opuszkami palców odciągasz od swojej szyi materiał krawata , rozwiązując go i odrzucając w bok. Nie liczą się nawet dla Ciebie łzy, które pojedynczo spływają po policzkach. Trudno jest Ci wydusić jakie kolwiek słowo, chociaż tak wiele ciśnie się ich na twój język.
-Mam powiedzieć : żegnaj ?
Mówisz niedowierzając, że pozwoliłeś sobie na te słowa. Odwracasz głowę, uśmiechając się ironicznie, na zastałe zjawisko. Dawny Stefan nigdy nie wysiliłby się na łzy.  Ocierasz opuszkami palców kąciki ust, które delikatnie zasychają.
-Ideałem nigdy nie mogłem się nazwać, ale…
Na chwile panuje wokoło cisza, a twój wzrok wbija się w fotografię dziewczyny.
-…ale kochałem Cię naprawdę !
Dodajesz, a chłodny wiatr uderza w Ciebie od tyłu, mierzwiąc woje włosy, podciągając do góry materiał marynarki, że mimowolnie czujesz dotyk dziewczyny na sobie.

Od autorki:
Przepraszam za takie zakończenie, ale nie mogłam inaczej. Z każdym, nowym rozdziałem coraz gorzej pisało Mi się ta historię, dlatego pomyślałam, że lepiej już zakończyć, niż pisać bezsensowną historię, która z czasem nie będzie miała już sensu.
Z góry przepraszam te osoby, które zawiodłam, ale też dziękuje każdej osobie, która przeczytała tą historię. Która chciała zagłębić się w perypetie Ingrid i Stefana. DZIĘKUJĘ i mówię do zobaczenia na moich pozostałych opowiadaniach :
            

10 komentarzy:

  1. Piękny epilog ♥ Historia Ingrid i Stefana była jedną z niewielu, które pochłaniały mnie do całości i które mogłabym czytać godzinami. Nie komentowałam każdego rozdziału, ale czytałam i byłam na bieżąco. Zakochałam się w Twoim opowiadaniu i smutno mi, że to już koniec. Jednakże będę się udzielać na reszcie Twoich blogów! ;*
    Pozdrawiam i życzę Ci dużo, dużo weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kur...popłakałam się.


    -Agg

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam być wcześniej, ale niespodziewanie moja babcia wpadła z wizytą i wyszło jak wyszło
    Jak dla mnie nie zawiodłaś. Pamiętam początki tej historii. Pamiętam, kiedy jedynym zmartwieniem Ingrid była złośliwość szkolnego kolegi - Stefana. Pamiętam, jak bardzo ona nie chciała się z nim widywać. To były bardzo beztroskie czasy, które niespodziewanie tak po prostu dobiegły końca. Nie mam pojęcia, czy od początku miałaś taki zamiar, ale, chcąc nie chcąc, pokazałaś tą historią, że zawsze trzeba być gotowym na wszystko, bo nigdy nie wiadomo, co się nam przytrafi i czy nie będziemy musieli dojrzeć szybciej do pewnych rzeczy. Śmiało można powiedzieć, że to historia z poważnym przesłaniem. A takie blogi nie często zdarza się czytać.
    Nie żałuję żadnej z chwil spędzonych z nim spędzonych.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ryczałam podczas czytania dwa razy. Właśnie podczas twojego opowiadania. Epilog piękny ale jaki smutny. Aż mi smutno, że to już koniec. Z każdym rozdziałem podziwiałam zmianę Stefana. Przeżywałam z nimi i wraz z nimi cierpiałam. To było piękne. Nie lubię smutnych zakończeń, ale to urzekło mnie dogłębnie. Nieźle skomplikowałaś im życie a ja jak głupia szczerzyłam się gdy ich nie raniłaś. Może to śmieszne ale czułam się jak bezpośredni obserwator. To było piękne...
    Brak mi słów do opisania tego opowiadania. Każdy kto wczytał się w jego treść nie będzie już tym samym człowiekiem. Dziękuję ci za to <3
    Nicolette (Same)
    www.alfabet-milosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochana... :(
    Przez połowę tego epilogu wydawało mi się, że może jednak Ingrid przeżyje. Że może nie będą już razem, ale może będzie żyła. Kiedy Przeczytałam, że obudziła się, że potrafiła powiedzieć Stefanowi, by ją zostawił, byłam pewna, że przeżyje. Dobrze się jeszcze do tego nie przekonałam, a znów poszło coś nie tak. Umarła. :(
    Przyzwyczaiłam się już o takich zakończeń w Twoim wykonaniu, ale nigdy nie mogę się do tego przyzwyczaić. :(
    Będę tęskniła za Stefanem... za Ingrid... Za tą historią. :(
    Planujesz jeszcze jakieś opowiadanie? :)
    Dziękuję za tak emocjonującą przygodę. ♥
    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej... ;)
    Zostałaś nominowana do Liebster Award
    Szczegóły tutaj:
    http://skoki-narciarskie-to-pasja.blogspot.com/p/liebster-award.html
    ;)
    PS. Twoje opowiadania są suuuper! ;)
    Zapraszam też do siebie:
    http://skoki-narciarskie-to-pasja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Spóźniona, ale obecna :)

    Szkoda, że to już koniec tej historii, ale może to i lepiej? Mnie się tam podoba zarówno cała historia jak i powyższy epilog. Nie płakałam przy nim ani nic z tych rzeczy, ale mimo to mnie poruszył. Do końca miałam nadzieję, że Ingrid będzie żyć...

    Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo weny na pozostałe blogi :* :* :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Zawsze widziałam Stefana w rolach raczej wesołych, a nie smutnych, do jego roześmianej twarzy nie pasował wizerunek smutku, ale Twoje opowiadanie pokazało mi, że może być inaczej. Dziękuję ♥

    Pozdrawiam J. :*

    OdpowiedzUsuń
  9. 47 year old Software Engineer I Hermina Tomeo, hailing from Burlington enjoys watching movies like Claire Dolan and Pet. Took a trip to The Sundarbans and drives a Beretta. zobacz na tych gosci

    OdpowiedzUsuń